Paradoks Wolności Wyboru

Paradoks Wolności WyboruDo napisania tego artykułu zainspirował mnie fantastyczny wykład Barryego Schwartza o paradoksie wyboru. Czasami następuje ta przyjemna chwila, kiedy słysząc pewne słowa nagle zapala nam się lampka w głowie i myślimy sobie „o, teraz to wszystko do siebie pasuje” i zaczynamy rozumieć, o co tutaj naprawdę chodzi.
Dla tych mniej anglojęzycznych, którzy nie mają okazji ze zrozumieniem owego wykładu w sieci posłuchać, oraz dla wszystkich ciekawych jakież to paradoksy wiążą się z naszą wolnością wyboru, postanowiłem tu zebrać kilka ważnych obserwacji.

Paradoks i jego podstawy 

Zacznijmy od ustalenia podstawy naszego dociekania.Wolność wyboru jest utożsamiana z wolnością człowieka, a ta jest celem do którego dąży każde demokratyczne społeczeństwo. Szukamy wolności i staramy się ją nieść innych. Wolność wyboru na każdym etapie naszego życia zdaje się być oczywistą wartością i podstawą szczęśliwego życia.Czy aby na pewno?

O pozytywnych stronach wolności wyboru pisać chyba nie trzeba. Każdy wie jakie są zalety wolności wyboru i nie jest moją intencją by je tutaj zakwestionować. Przyjrzyjmy się jednak drugiej stronie medalu. Wolność wyboru posiada bowiem również wady. Poważne wady, które być może bez Twojej wiedzy są przyczyną odsuwania się twojego osobistego szczęścia gdzieś stale na dalszy plan, pomimo pozornej realizacji obranych sobie celów.

W dzisiejszym świecie wyborów dokonujemy na każdym kroku. Decydujemy co chwilę, co zjeść, w co się ubrać, jaką komórkę kupić, jakie spodnie, czy sprawdzić e-mail, czy nie sprawdzić, czy zadzwonić do kogoś, czy też nie, który kanał TV z pośród wielu setek obejrzeć, lub czy nie oglądać wcale i zrobić coś zupełnie innego etc. Mamy więc gigantyczny wybór. Kiedy idziemy do sklepu po telefon nie tylko musimy zdecydować najpierw z której sieci chcemy korzystać, ale wkrótce potem wybrać konkretny model, a są ich tysiące. Gdy zawitamy w sklepie by kupić nowe spodnie, możemy spędzić tam bardzo, bardzo dużo czasu, mierząc i przymierzając, a następnie udać się do innego sklepu znowu powtarzając cały proces. Ponownie spotykamy się z ogromnym wyborem. I tak jest na każdym niemal kroku naszego życia. Co w tym złego?Otóż to, że w efekcie ciągle zastanawiamy się, co powinniśmy wybrać.Nasze życie jest przepełnione dylematem wyboru. Co chwilę musimy decydować co zrobić, a czego nie robić w danej chwili. Decydujemy nie tylko o sprawach bieżących. Wchodzi nam to tak w nawyk, że wykonując czynność A, na przykład wypoczywając na łonie przyrody, możemy się zastanawiać, co powinniśmy zrobić z B, C, D itd. Czy powinniśmy wybrać w końcu tę komórkę, o której myślimy już jakiś czas, czy powinniśmy założyć konto lub przelać pieniądze na jakiś fundusz itd. itd. Ciągle mamy powody do tego aby podejmować nowe decyzje. I musimy je podejmować zazwyczaj sami, bo wolność wyboru polega właśnie na tym, że to my wybieramy.Efektem tego stanu rzeczy może być zupełny paraliż. Mówi o tym nasze przysłowie „osiołkowi w żłoby dano, w jednym owies w drugim siano”. Większość z was wie jaki był tego efekt – biedny osiołek padł z głodu, gdyż nie mógł się zdecydować co wybrać najpierw. A to tylko dwie opcje przecież. My mamy ich setki, setki na każdym kroku. Jak słusznie ktoś zauważył nie tylko wybieramy co zrobić ale kim być. Każdego ranka wstajemy i możemy w dużej mierze wybrać – kim chcemy być. Jakim człowiekiem chcemy być. Jak postępować, czym się zająć. Każdego dnia więc ciąży na nas brzemię poczucia odpowiedzialności za decyzję o tym kim jesteśmy. Wolność wyboru pozwala nam bowiem i o tym właśnie zadecydować. Co ważne jednak, pozwala nam ona również zmieniać zdanie.. W efekcie wielu dostępnych możliwości może pojawić się wspomniany paraliż życiowy. Nie wiemy co powinniśmy wybrać i czujemy się wyborami przytłoczeni.

Drugim aspektem wynikającym z wyżej omówionego, jest wzrost oczekiwań. Kiedy mamy do dyspozycji duży wybór – również nasze oczekiwania bardzo wrastają. Jak to powiedział Barry – skoro mam do dyspozycji tyle jensów do cholery, któreś powinny być idealne! Tymczasem wybieramy i czując się odpowiedzialni za swój wybór – zaczynamy się wciąż zastawiać czy wybraliśmy naprawdę najlepiej?Nasze oczekiwania pobudzone możliwościami owego wyboru bardzo wrosły. To dlatego wspominamy czasem z pewną nostalgią czasy gdy w sklepach owego wyboru nie było. Były pieniądze, ale towar był jeden. Można było kupić jakieś spodnie, jakąś czapkę, jakieś jedzenie. Nikt nie oczekiwał wiele i można było jedynie od czasu do czasu zostać przez coś pozytywnie zaskoczonym. Dziś, kiedy ruszamy na zakupy nasze oczekiwania sięgają stratosfery. Przecież skoro jest tak ogromny wybór to powinniśmy zdobyć coś naprawdę wspaniałego, wyjątkowego. Problem w tym, że nasz apetyt przerósł już to, co faktycznie mogą nam owe towary czy usługi zaoferować. O tyle jest to ważne i nie tak oczywiste spostrzeżenie, że działa przede wszystkim na naszym podświadomym poziomie. Świadomie wcale nie musimy być typem konsumpcyjnym. Ale w wyniku bombardowania nasz umysł tysiącami propozycji i możliwości powstaje podświadomie owe oczekiwanie ciągle czegoś lepszego. W efekcie nie jest nas w stanie zadowolić nic. Kupujemy wspaniały telefon, doskonale skrojone na miarę ubrania, a jednak mamy często wrażenie, że czegoś w tym brakuje. Zaczynamy się zastawiać czy mogliśmy wybrać lepiej? I tak zamykamy się w matni wiecznych pytań i dylematów od spraw trywialnych aż po te bardzo poważne, bo oprócz banałów w dzisiejszych czasach o wiele bardziej niż kiedyś – sami decydujemy o swojej przyszłości. A przyznacie ze własny los to dość odpowiedzialne zagadnienie.

Przesada w wolności wyboru obarcza nas odpowiedzialnością i daje poczucie, że mogliśmy wybrać lepiej. Owa odpowiedzialność i zastawianie się nad ciągłymi wyborami odbiera nam spokój. A więc to nie jest tak, że im więcej wyborów tym lepiej dla nas. Im więcej wyborów tym więcej mamy potem powodów do kwestionowania ich i zastanawiania się – a może powinienem jednak wybrać tamto, albo jeszcze coś innego. Każdy z tych wielu obiektów zajmuje jakąś cześć naszego umysłu i domaga się uwagi – jeśli nawet nie świadomej, to absorbuje podświadome zasoby.Powszechna depresja to efekt między innymi właśnie tego paradoksu wolnego wyboru. Kiedy sami jesteśmy zmuszeni do ustalania swojego kodeksu moralnego, tego co wybieramy na każdym kroku etc., to nie mamy już możliwości obarczyć winą za złe wybory nikogo innego jak samych siebie. A ponieważ jest tak wiele opcji, można się pomylić. Nie wiemy przecież wszystkiego.Tymczasem w czasach dyktatury, albo wcześniej, kiedy społeczeństwo miało bardziej określone i przyporządkowane role (na przykład aranżowane małżeństwa, określona rola społeczna związana z wyuczonym zawodem czy przynależnością klasową etc.) człowiek miał ten komfort, że mógł powiedzieć szczerze, że złe wybory to nie jego wina, bo podjęto te decyzje za niego. Wróg był jasno sprecyzowany. Oni – Oni za to odpowiadają. Dziś zaś choć nie chcemy tego przyznać, powoli do wielu z nas dociera, że sami jesteśmy sobie winni gdyż jakby nie patrzeć zazwyczaj to jednak my wybieramy i ponosimy tego konsekwencje.

Posłużę się tu więc przekornym przykładem z akwarium który usłyszałem podczas owego wykładu. Otóż rybki w ciekawym akwarium mają dwie możliwości. Albo uznają, że wszystko jest możliwe i będą z zapałem korzystać ze swoich możliwości, jakie tam mają. Pływać koło kamienia, nad kamieniem, koło szyby albo w podwodnej miniaturze zamku itd. Mogą uznać że „wszystko jest możliwe” i wiecie jak to się dla nich skończy? Z czasem będą coraz bardziej sfrustrowane. Okaże się bowiem, że w tym ich małym świecie bogactwa możliwości dla rybek, są jednak granice i nie wszystko jest możliwe.Jeśli natomiast rybki by przybrały odwrotny punkt widzenia – niskie (żadne?) oczekiwania – wówczas mogą się cieszyć swoim akwarium praktycznie w nieskończoność. Zawsze jest też szansa, że coś je pozytywnie zaskoczy. Niskie oczekiwania więc wbrew pozorom nie są przeciwieństwem pozytywnego myślenia, które się dziś lansuje. Niskie oczekiwania mogą być po prostu rodzajem spokoju umysłu, gdzie jesteśmy otwarci na możliwości, ale nie wymagamy od życia zbyt wiele. Przeczytać i pomyśleć o tym to jednak jedno, a drugie nauczyć tego swoją podświadomość. Ciągle bowiem wraca sprawa napompowania naszej podświadomości przekonaniem, że oto tuż za rogiem jest ten idealny, cudowny produkt który będzie ideałem. Skoro jest tak ogromny wybór to przecież musi być – skoro gdy nie było tego wyboru prawie wcale – umieliśmy się cieszyć tym co mieliśmy. W takim razie teraz musi być lepiej… Oto jak rozumuje nasza podświadomość. Gdyby jednak więcej oznaczało lepiej, to wśród gwiazd i ludzi bardzo zamożnych panowało by idylliczne szczęście – a wiemy, że często bywa inaczej. Szczęście jest więc absolutnie subiektywne i nie podlega ilości możliwych wyborów. Prawda jest taka, że lepiej by było dla nas gdybyśmy mieli mniej możliwości wyboru i aby zostały nam tylko te dla nas faktycznie dobre.

Jakub „Qba” Niegowskiwww.jakubniegowski.pl

Dodaj komentarz