Spróbujcie pomedytować na środku zatłoczonego rynku. Trochę trudno, prawda? To nie lada wyzwanie skupić się na własnym oddechu lub mantrze, gdy tak wiele rzeczy nas rozprasza. Wokół tyle dźwięków i widoków, zapachów i smaków. Kupujący i sprzedający mają w sobie tyle energii, co także niweczy nasze starania. Czyż nie łatwiej medytować w jakimś cichym zakątku, z dala od wszystkiego, co odwraca uwagę?
Życie także ciągle nas rozprasza. Jest ono jak rynek pełen sprzedawców, w którym rozmaite dobra trafiają z rąk do rąk i co chwila zawiera się nowe związki. W porównaniu z życiem śmierć to właśnie cichy zakątek, w którym rzeczy, ludzie i związki nas nie dotyczą.
Co na to nauka?
Naukowcy podają, że w chwili śmierci świadomość zaczyna wycofywać się z ciała fizycznego. Wciąż załamuje ona skorelowane fale możliwości, byśmy w dalszym ciągu mogli doświadczać rzeczywistości, ale tożsamość zaczyna skupiać się teraz najpierw na ciele witalnym i mentalnym, a potem trafia do świata archetypów (ciała tematycznego). Przy takiej zmianie ego staje się bardziej elastyczne, niczym we śnie. Ma ono jedynie minimalną dozę tej stałości, której doświadczamy na jawie, stałości, stanowiącej największą przeszkodę na drodze do kreatywności.
Dobrą analogią jest tu wrażenie płynięcia z prądem, którego doświadczamy, gdy zatracamy się w tańcu stworzenia z jaźnią kwantową. Ten prąd czujemy wtedy, gdy to taniec kieruje nami, gdy muzyka sama nami gra, gdy długopis pisze słowa na kartce tak, jakbyśmy my nie mieli z tym nic wspólnego. Czasami wpadamy w ten trans w sposób naturalny, ale możemy ćwiczyć, by zwiększyć szanse na jego osiągnięcie. Ćwiczenia pomagające nam w osiągnięciu kreatywnego popłynięcia z prądem w chwili śmierci to właśnie cel jogi śmierci.
Przystępne wytłumaczenie
O śmierci, a co dopiero o kreatywnym umieraniu, w ogóle trudno mówić, a co dopiero w sposób naukowy. Dlaczego potrzebne są tu słowa wyjaśnienia. Kreatywne umieranie to nic innego jak umieranie świadome.
Jak można umrzeć świadomie? Czy to ważne, by tak odejść? Śmierć to doskonała okazja, by się wyzwolić lub przynajmniej nawiązać komunikację z całym szeregiem naszych wcieleń. Z tego właśnie powodu nie można przecenić istoty umierania świadomego. Pierwsze pytanie brzmi – w jaki sposób umrzeć świadomie? To pytanie niezwykle trudne, ale istnieje cały odrębny typ jogi – joga śmierci – który może nas tego nauczyć.
Gdy spojrzymy na istotę rzeczywistości z punktu widzenia nauki w ramach świadomości, dostrzeżemy, że w gruncie rzeczy śmierć nie istnieje – jest jedynie kreatywna gra świadomości. Jednak ta gra to także tylko pozór. Hinduski filozof i mędrzec Śankara mówił: „Nie ma narodzin ani śmierci, spętanej ani ambitnej duszy, nie ma duszy wyzwolonej ani poszukującej wyzwolenia – to ostateczna i absolutna prawda”. Tak więc kreatywne umieranie, joga śmierci, samo wyzwolenie ma jeden jedyny cel: zrozumienie prawdziwej natury rzeczywistości, jaką jest świadomość.
Dlaczego boimy się śmierci?
Ponieważ nie dostrzegamy, że stanowimy jedność. To właśnie powoduje nasze cierpienie. Człowiek przed śmiercią doświadcza uczyć zaprzeczenia, gniewu, negocjacji itp. Wszyscy tego doświadczamy, jeżeli nie w tym życiu (jeszcze), to wielokrotnie w poprzednich wcieleniach. Zaprzeczamy, że nasze ego umrze, czujemy gniew wobec nieuchronności śmierci, staramy się targować z bogiem, wierząc, że jest on bytem od nas odrębnym. Dokąd to prowadzi? Nasze cierpienia będą powracać tak długo, jak długo uparcie będziemy wierzyć w rzeczywistość, jaką tworzy dla nas ego.
Oczywiście, kiedy jesteśmy młodzi i zdrowi, możemy do woli filozofować. Życie i śmierć, radość i cierpienie, choroba i zdrowie – to bieguny ludzkiego losu. Być może najlepszą strategią byłoby zaakceptować te przeciwieństwa. Gdy nadchodzi ból, powtarzajmy sobie „to przeminie”. Gdy śmierć zapuka do drzwi, by złagodzić jej grozę, możemy sobie powiedzieć, że przecież urodzimy się ponownie, w innym życiu. Problem z tego typu myśleniem polega jednak na tym, że autentyczne zaakceptowanie tej filozofii przychodzi nam z wielkim trudem.
Vanitas
Dwa i pół tysiąca lat temu pewien hinduski książę, którego przez pierwsze 29 lat życia izolowano od wszelkiego cierpienia, samowolnie udał się pewnego razu na spacer i odkrył, że na świecie panują choroby, a ludzie starzeją się i umierają. Ów książę, Gautama, który później został Buddą, oświeconym, uświadomił sobie, że życie to powtarzający się cykl cierpienia. Odkrył on urok życia bez emocjonalnego zaangażowania. O tym, że „to też przeminie” pamiętał nie tylko wtedy, kiedy doznawał cierpienia, ale także, gdy zaznawał przyjemności w drodze do nirwany, wygaśnięcia pragnień – wyzwolenia.
Prawdziwa akceptacja biegunowości życia może prowadzić do pozbycia się pragnień i preferencji; wielu mędrcom na przestrzeni dziejów się to udało. Jednak patrząc na ludzi dążących do duchowego wyzwolenia i doświadczających bólu (nawet jeśli jest to tylko ból wywołany znudzeniem), zastanawiamy się, czy nie zamieniają oni po prostu jednej niedoli na drugą. Być może przypominacie sobie historię o rozmowie dwóch starych przyjaciół. Jeden z nich narzeka na artretyzm. Drugi mówi: „Ja nigdy nie choruję na artretyzm. Dawno temu nauczyłem się brać codziennie zimny prysznic. To pewny sposób na uniknięcie artretyzmu”. Jego towarzysz ripostuje: „Owszem, ale zamiast tego musisz codziennie brać zimny prysznic”.
Joga śmierci
Chcecie być wolni od cierpienia, ale nie macie ochoty na zimne prysznice. Mam dla was dobrą wiadomość: istnieje droga do wyzwolenia przeznaczona specjalnie dla was, sposób na ucieczkę z cyklu narodzin i śmierci. Witam w szkole praktyki zwanej jogą śmierci! Tu nauczycie się, jak umrzeć świadomie i kreatywnie, by móc się wyzwolić. Każde kreatywne doświadczenie to chwilowe spotkanie z jaźnią kwantową, ale podczas doświadczeń kreatywnych – zewnętrznych lub wewnętrznych – musimy znów wrócić do zwykłej rzeczywistości, gdzie raz jeszcze wpadamy w sidła tożsamości ego. Jednak w trakcie kreatywnego spotkania z bogiem w chwili śmierci, nie ma już powrotu. Takie doświadczenie może was autentycznie wyzwolić.
ŹRÓDŁO: Amit Goswami FIZYKA DUSZY
„Gdy śmierć zapuka do drzwi, by złagodzić jej grozę, możemy sobie powiedzieć, że przecież urodzimy się ponownie, w innym życiu”.
A co jeśli ktoś nie chce narodzić się ponownie? Czasami czuję się jakbym żył na tej planecie o wiele dłużej niż wskazuje na to mój wiek…
To co – umieranie to jakiś symbol ludzkiego życia – a może trzeba zacząć po prostu żyć.