Moje dotychczasowe obserwacje oraz doświadczenia zmotywowały mnie do tego aby napisać artykuł, który zawiera moje osobiste rozważania na temat, który podejrzewam jest bliski każdemu z nas. Każdemu kto został jak to potocznie nazywamy „przebudzonym”; temu, kto obudził się z tzw. „matrixa” czyli z rzeczywistości ułudy, kłamstw, manipulacji oraz powszechnej niesprawiedliwości rozgrywanej w obrębie naszej uśpionej Świadomości.
Temat odnosi się do rozterek człowieka, który poszukując i zadając pytania odnośnie prawdziwej wartości i celu naszego życia wychyla głowę ponad zamknięte pudełko sztywnych paradygmatów społecznych, obyczajowych, kulturowych, religijnych oraz innych. Tym samym często naraża się na kpiny, pożałowanie, niechęć, niezrozumienie, a czasami także na strach ludzi, których droga życiowa pozostaje całkowicie odmienna i toczy się nadal tym samym utartym torem, czyli w pogoni za karierą, pieniędzmi oraz pozycja społeczną bez dociekania głębszych prawd i wartości.
Ścieżka Duszy oraz ingerencja
Kiedy człowiek budzi się z długiego, głębokiego snu i zaczyna inaczej postrzegać swoją dotychczasowa rzeczywistość; dostrzega inne motywy, szczegółowe relacje oraz powiązania których wcześniej nie dostrzegał i kiedy wszystko nagle zaczyna układać się w jedną spójną całość ma ochotę wykrzyczeć ten fakt całemu światu; ma ochotę podzielić się z nim swoim niesamowitym i szokującym odkryciem. Dlaczego czuje w ten sposób? Ponieważ w głębi serca pragnie aby każdy poszczególny człowiek poczuł się wolny i szczęśliwy. Aby po otwarciu oczu był w stanie dokonać samodzielnego wyboru: Czy już czas zdjąć jarzmo swojego duchowego i fizycznego niewolnictwa?
Człowiek „przebudzony” pragnie aby wszyscy mieli możliwość dostrzeżenia głębokiej i trwającej tysiące lat misternej sieci manipulacji w której wszyscy nieświadomie się znajdujemy, a na którą zgodziliśmy się jako świadome i niezależne dusze aby doświadczyć procesu nauki.Oczywiście jest to kwestia dosyć sporna ponieważ musimy zdawać sobie sprawę, że każdemu człowiekowi, każdej duszy wcielonej w trójwymiarowej rzeczywistości na każdym etapie potrzebne są różne doświadczenia, nie zawsze będzie to doświadczenie przebudzenia i trzeba mieć to na uwadze. Inaczej można nieświadomie wejść w ścieżkę danej duszy i tym samym „sparzyć się”, mówiąc dosłownie, czyli doznać nieprzyjemnej i nieoczekiwanej reakcji ze strony tego, któremu chcemy pomóc przejrzeć na oczy.Nie znaczy to jednak, że człowiek „przebudzony” za każdym razem powinien ukrywać się i zatajać swoje prawdziwe poglądy na otaczającą rzeczywistość w obawie przed każdorazowym narażeniem się na niepożądaną ingerencję w lekcje duszy innego. I w tym właśnie momencie przejdźmy do kwestii, które chciałabym rozważyć.
Czy jest sens zawsze wyrażać swoje poglądy?
Często, kiedy rozmawia się z ludźmi nadal uwikłanymi w sztywne programy „matrixa” na myśl nasuwa się wiele pytań, przykładowo: „Jakimi wartościami kierują się w życiu?” „Co liczy się dla nich najbardziej?” „Czy są szczęśliwi?” „Jak zareagowaliby na wieść, że są nieświadomymi niewolnikami programów umysłowych?” Czasami zdarza się, ze zaczynamy zadawać te pytania na głos, wtedy dzieją się różne nieoczekiwane rzeczy, które potrafią nas zaskoczyć. Czasami okazuje się, że nasz rozmówca zaczyna się otwierać i czujemy, ze jest gotowy usłyszeć więcej, ale bywa też, że spotykamy się z reakcją nieprzyjemną.
Kiedy zaczynamy otwarcie wyrażać swoje własne poglądy oraz opinie na otaczająca nas rzeczywistość i spotykamy się z negatywną reakcją człowieka „uśpionego”, zaczyna się dziać coś, co odczuwa się jako głęboki opór powiązany ze strachem. Następuje atak albo próba ośmieszenia (lub najczęściej jedno i drugie) i całkowite odrzucenie rzeczy, które próbujemy w miarę jak tylko potrafimy obiektywnie przedstawić. Dla zobrazowania podobnej sytuacji możemy posłużyć się dość wymowną i symboliczną sceną z filmu J. Carpentera „Oni zyją”, kiedy główny bohater próbuje nakłonić swojego nieświadomego przyjaciela do założenia tzw. „okularów prawdy”, a ten wzbrania się przed tym tak mocno, że ostatecznie dochodzi do bójki, która trwa do momentu aż bohaterowi udaje się założyć okulary i pokazać przyjacielowi jak wygląda prawdziwa rzeczywistość.
Ludzie w których mocno zakorzenione programy nadal pozostają w ich wnętrzach jako główne źródło kierowania umysłem zwyczajnie odpierają nowe, nieznane im dotąd poglądy oraz informacje. Taki schemat zachodzi najczęściej bez najmniejszej próby wysłuchania oraz spokojnego bez emocjonalnego rozważenia. Najgorzej jeśli z podobną reakcją spotykamy się w swoim najbliższym otoczeniu czyli w rodzinie, wśród znajomych, przyjaciół i w pracy. Wtedy dotyka nas to najbardziej.
Przykładowo, kiedy otwarcie przyznajemy się do wiary w istnienie cywilizacji pozaziemskich, Illuminati, spisków na skalę światową czy też jeszcze lepiej – do istnienia bytów pochodzących z różnych wymiarów zaliczanych do opowieści wyłącznie z literatury fantasy czyli przykładowo Wróżek, Aniołów, Duchów Natury i innych energii musimy być przygotowani na to, że nigdy nie zostaniemy poważnie potraktowani przez ludzi o ograniczonych schematach myślowych, których drogą jest pozostawanie w nich przez dłuższy czas. Dlaczego? Ponieważ dla takiego człowieka zawsze będą liczyć się tylko namacalne i racjonalne dowody potwierdzone w sposób empiryczny oraz oparte na nich konkretne i wyczerpujące definicje. W przypadku tego typu ścieżki duchowej nie ma miejsca na intuicję, czucie serca oraz swobodne rozważania nieograniczonego umysłu. Zajęło mi trochę czasu aby w pełni to zrozumieć i zaakceptować ale trzeba zdawać sobie sprawę, ze każdy człowiek potrzebuje innych lekcji życiowych i tego typu droga również jest potrzebna. My sami zapewne również kroczyliśmy tą ścieżką w innych wcieleniach lub niektórzy z nas nawet dosyć niedawno, zanim dokonało się tzw. przebudzenie. Pytanie, co w takim razie robić? Czy narażać się na podobne reakcje i dzielnie znosić zarzuty oraz ataki na nasze osobiste poglądy czy też lepiej pozostawić je jedynie dla siebie i podobnego nam grona?
Nie jestem w stanie podać jedynej i właściwej odpowiedzi na powyższe pytanie, ponieważ każdy z nas spotyka rozmaitych ludzi o różnorodnych ścieżkach i każdemu z nas przeznaczone są inne lekcje, ale wiem na pewno i odczułam to bardzo mocno w swoim dotychczasowym życiu, ze najlepiej jest zawsze postępować w zgodzie z własnym sumieniem i wewnętrznym głosem. Po prostu być sobą nie narzucając innym własnych poglądów. Możemy przyczynić się do przebudzenia oraz wzrostu duchowego naszych bliskich jedynie dając przykład swoim własnym życiem oraz postępowaniem.
Zauważyłam też, ze na początku najlepiej jest swojego potencjalnego rozmówcę wybadać, wyczuć na ile możemy posunąć się w osobistym uzewnętrznieniu i jeśli odczuwamy opór/niechęć – temat najlepiej zamknąć, przynajmniej na jakiś czas, gdyż prawdopodobnie Wyższe Ja danej osoby daje nam znak, że człowiek nie jest jeszcze gotowy na tego rodzaju informacje. Często będzie to trudne, tym bardziej jeśli będą to osoby z naszego bliskiego otoczenia, mieszkające bądź pracujące z nami, jednak według mnie w tym przypadku naszą lekcją jest umiejętność rozróżnienia pomiędzy potrzebami naszej duszy, a potrzebami innych ludzi.
„Utopiści i heretycy”
Przyjrzyjmy się teraz drugiemu ważnemu dylematowi, a mianowicie temu czy jest sens głosić swoje poglądy w stosunku do ludzi, którzy w swoim życiu hołdują całkowicie odmiennym wartościom niż nasze?
Dlaczego zadaje to pytanie? Ponieważ w życiu „przebudzonego”, człowieka egzystującego już trochę „z boku” jawiącego się nam w pełni świata matrixowego często dochodzi do okresów niewielkich bądź większych załamań, tzw. dołków emocjonalnych. Bywa czasami, iż myślimy sobie: „Po co to wszystko?” „I tak jest nas mniejszość…” „Reszta nigdy się nie obudzi.” „Nic się nie zmieni”, itp. Najczęściej do takich okresowych załamań dochodzi w przypadku naszego silnego zetknięcia się z szarą rzeczywistością matrixową, czyli kiedy dokonują się konfrontacje z ludźmi o odmiennych ścieżkach życiowych, którzy najchętniej sprowadziliby nas na swoją matrixową drogę.
Ludzie „uśpieni” często postrzegają nas i określają jako osoby bujające w obłokach o niepełnym kontakcie z rzeczywistością. Nazywają nas utopistami, marzycielami, opowiadaczami bajek, heretykami bądź fanatykami teorii spiskowych. Nasze zainteresowanie tematyką duchową tłumaczy się najczęściej problemami w życiu osobistym, słabością charakteru, niespełnieniem, brakiem zaradności życiowej, brakiem silnego ugruntowania w rzeczywistości itp. Efektem tego typu pomówień jest często poczucie jeszcze większego wyobcowania, niezrozumienia i tworzenie jeszcze większej bariery pomiędzy „nami” a „nimi”. Po takim silnym zetknięciu się z falą nagonki, jednoznacznej krytyki oraz całkowitego zanegowania naszych poglądów często czujemy się słabi, źli, smutni bądź totalnie zniechęceni do dalszych działań związanych z budzeniem innych. Niestety co jakiś czas przytrafia się to każdemu z nas, pomimo wszystkiego co już wiemy i tego w jaki sposób staramy się wykorzystywać to w naszym życiu codziennym czyli w relacjach z bliskimi oraz resztą otaczającego nas świata.
Jak reagować w podobnych przypadkach? Jedyną odpowiedzią, która mi się nasuwa w związku z tym, czego sama doświadczyłam to zwyczajnie przeczekać oraz zachować spokój, w miarę możliwości wyciszyć się, poszukać kontaktu z naturą i własnym wnętrzem, spróbować zrozumieć przyczyny tego co nas spotkało bez obwiniania siebie oraz innych. Nic co nas spotyka nie dzieje się bez przyczyny.
„Przewartościowanie wszystkich wartości”
Chciałabym jeszcze poruszyć to, co najbardziej uderza mnie w świecie „matrixa” i co z każdym kolejnym dniem wydaje mi się w zastraszającym tempie narastać kontrolując tym samym coraz mocniej ludzką świadomość. Jest to fakt, że egzystując w systemie „matrixa” i będąc w pełni posłusznym człowiek musi wyznawać jedną generalną zasadę, a mianowicie: „Pieniądze są miarą wartości człowieka”. Czyli nie mając pieniędzy każdy z nas w oczach matrixa nie znaczy nic oraz jest nikim. Oczywiście zawsze zdawałam sobie w pełni sprawę z tego, że ten świat ma dokładnie taką wbudowaną przewodnią zasadę istnienia, ponieważ możemy zaobserwować to dosłownie wszędzie wokół, ale nigdy nie zderzyłam się z tym poglądem tak silnie jak ostatnio.
Powszechnie znane jest także zdanie, szczególnie używane przez tzw. klasy średnie bądź wyższe społeczeństwa: „Co on/ona sobą reprezentuje?” Czyli tłumacząc dosłownie czy on/ona jest bogaty/a? Czy posiada własny dom/mieszkanie, samochód, poważaną prace, stosowne wykształcenie? Czyli ogólnie mówiąc czy człowiek posiada ugruntowaną i wysoką pozycję materialną oraz społeczną respektowaną przez pozostałych członków matrixowej rzeczywistości? Wobec tego nasuwa mi się pytanie, które pozostawię bez odpowiedzi: „Co w takim razie człowiek posiadający wysoki stopień bogactwa materialnego będzie sobą reprezentować kiedy to bogactwo materialne oraz status społeczny utraci?”
Co sobą reprezentujesz?
Te wyżej przeze mnie przedstawione, narzucone schematy myślenia, bardzo zakorzenione i przodujące pośród innych zawartych w tej trójwymiarowej rzeczywistości powodują w człowieku strach i chęć sprostania im za wszelką cenę. Ponadto, jeśli egzystując w matrixie nadal wierzy się w jakieś określone wyższe ideały, za którymi stara się podążać to znaczy, że jest się dosłownie i kolokwialnie mówiąc„frajerem” i w taki sposób jest się odbieranym przez resztę zniewolonych, próbujących nadążyć za nakazami matrixa ludźmi.
Jeśli nie kombinuje się jak wybić się ponad stado, czyli jak zarobić aby się nie napracować ale aby osiągnąć wymarzony status społeczny, jeśli nie dąży się do sprostania zasadzie „Pieniądze są miara wartości człowieka” bez względu na wszystko – w myśl programów narzucanych przez „matrix” – nie przedstawia się sobą żadnej wartości. Takie jest główne myślenie ludzi „ uśpionych” i jeśli sprzeciwiając się tej zasadzie głosi się idee wyższych wartości czyli: miłości, uczciwości, tolerancji, pomagania innym i dodatkowo łączy się te kwestie z rozwojem duchowym w swoim życiu, jest się odbieranym jako absolutny utopista nie znający życia, który nigdy nie będzie sobą niczego reprezentować.
Do tego dochodzi niezłomne przekonanie ludzi matrixowych o tym, że: transformacja duchowa to tylko chory wymysł, że nic się przecież nie zmienia i stan obecny będzie trwać jak trwał przez następne tysiące lat. Wartości nigdy nie powrócą na swoje miejsce, ponieważ większość ludzi jest zła i zepsuta do szpiku kości i myśli tylko i wyłącznie o sobie, dlatego trzeba robić wszystko aby tylko przetrwać następny dzień nie wychylając się i nie odstając od innych w żaden sposób – wtedy wszystko przebiega bezpiecznie i prawidłowo.
Ludzie z podobnymi programami umysłowymi nie są sobie w stanie nawet wyobrazić, że istoty sprawujące nad nami kontrolę to dosłownie garstka w porównaniu z resztą ludzkości i że więzienie, w którym żyjemy zbudowaliśmy sobie sami i sami możemy się z niego oswobodzić. Takie myśli u człowieka „uśpionego” są najczęściej całkowicie niedopuszczalne.
Wyrozumiałość i akceptacja
Podsumowując możemy postawić wniosek, iż pomimo tego, że boli nas cierpienie oraz nieświadomość innych ludzi, szczególnie jeśli chodzi o naszą rodzinę czy też przyjaciół, musimy pozwolić im na ich własne doświadczenia. Natomiast w przedstawianiu własnych poglądów musimy zachować umiar oraz równowagę.Trzeba nauczyć się wyczuwać czy dana osoba potrzebuje oraz czy jest gotowa na przyjęcie nowych informacji burzących jej dotychczasowe programy myślowe. Choć to często trudne powinniśmy uczyć się nie oceniać i nie generować negatywnych emocji w stosunku do ludzi, których droga pozostaje odmienna od naszej i wymaga przez nich poświęcenia w postaci nieświadomości i podążania ograniczonymi schematami umysłowymi.
W głębi serca każdy z nas czuje, że ludzie zniewoleni przez „matrix’ również pragną tego co my, czyli wolności oraz harmonijnego współistnienia z wyznawaniem wyższych wartości. Jak wiemy z wyższej perspektywy duchowej wszyscy jesteśmy równi i połączeni ze sobą, ale czas na odkrycie tego dla niektórych widocznie jeszcze nie nadszedł. Możliwe też, że niedługo nadejdzie, ale jeśli nie, musimy się z tym pogodzić i pozwolić na doświadczane przez nich lekcje. Według mnie transformacja duchowa, w którą głęboko wierzę, nieustannie i coraz intensywniej dokonuje w nas przeobrażenia wewnętrznego. Jedni za nią podążają a inni, którzy nadal będą się jej opierać po prostu w ten czy inny sposób odejdą nie mogąc znieść utraty przestarzałych programów trzymających ich w bezpiecznym i znanym schemacie postępowania. Ostatecznie każdy w odpowiednim dla niego czasie dostanie to czego potrzebuje do swojej indywidualnej nauki.
Kompromis oraz równowaga
Z tego co zaobserwowałam w wyniku swoich doświadczeń, życie jest ciągłą nauką kompromisów oraz równowagi, współ-egzystowania z innymi odmiennymi od nas istotami o różnorakich ścieżkach oraz lekcjach duchowych i wielką sztuką jest aby współistniejąc z nimi postępować z miłością, rozsądnie i uczciwie nie raniąc przy tym ani siebie ani innych, pozostając w pełni sobą. Naszą lekcją, czyli lekcją „przebudzonych” jest także wypracowanie większego niż u innych poziomu wyrozumiałości i akceptacji gdyż nasza świadomość oraz związana z nią wiedza wydaje się zobowiązywać nas do tego. Nie jest to oczywiście łatwe zadanie, należy do jednych z najtrudniejszych gdyż musi wiązać się z jednoczesnym nieszkodzeniem sobie oraz tym, którym wydaje się, że możemy pomóc, dlatego w tym przypadku najbardziej przydaje się czucie wewnętrzne. Tutaj nie wystarczą czysto logiczne schematy myślowe, analizowanie i syntetyzowanie w sposób racjonalny, często jest tak, ze zastosowanie jedynie takich metod postępowania nie daje oczekiwanych rezultatów, sama przekonałam się o tym wiele razy. Dlatego w naszym postępowaniu musimy nieustannie uczyć się równowagi; łączenia zarówno mądrości serca jak i biegłości umysłu.
Jest jeszcze wiele pytań oraz odpowiedzi, które musimy sobie przyswoić, ale jest to ciekawa droga odkrywania samego siebie, swoich zalet oraz słabości. Oczywiście czy jest to prawdą i czy czujecie podobnie w przedstawionych przeze mnie powyższych kwestiach pozostawiam Waszemu osobistemu rozważeniu.
Beata Jeleniewicz
Witam czy mozna sie z pania skontaktować w jakiś sposób? Czytajac to co pani tu napisala hm jak by to powiedzieć … odczułem ze kazde slowo zdanie bylo juz kiedys w moim mózgu i hm ciezko mi sie okreslic piszac. Prosze niech pani sie odezwie ja i moja partnerka probujemy odnaleźć i nawiazac kontakt z ludzmi takimi jak pani moja partnerka i ja prosze o odezwanie sie do nas pozdrawiamy serdecznie razem mozna wiecej zdziałać mamy rowniez wiele informacji ktore moga byc wazne
Osoba przebudzona chcąca podzielić się przebudzeniem. Hm. Jeszcze, jeszcze. Sen się kończy, ale to coś chcące się podzielić tez jest obserwowane. Przeminie w reakcji odrzucenia, gdyż pomoc komuś kto tego nie chce jest formą agresji.
Dobry wieczór – jest możliwości kontaktu z Panią?
Droga Beato,
To co odczulam w przeciagu ostatnich 2 lat i co mnie troche zasmucilo jest ze pare (jak myslalam) juz lekko przebudzonych ludzi w okresie ostatnich wydarzen ,,plandemicznych”i ,,szczypawkowych”sie jakby cofnelo na swojej drodze budzenia duchowego. Juz jakis czas sie nat tym zastanawiam…i tak mysle ze prawdopodobnie przecenialam ich zaawansowanie w tej kwestii. Mysle tak dlatego ze w zderzeniu z nowa sytuacja, wpadli w pulapke, uwierzyli w oficjalna narracje, przyjeli „eliksiry”i obstaja za oficjalna wersja rzeczywistosci. Tak jakby zaprzepascili to co osiagneli w rozwoju duchowym wczesniej. Jeden znajomy zajmowal sie hipnoza. Mial pacjentow, opowiadal mi kontakcie ze swiatami duchowymi…chcialam sie z nim spotkac i porozmawiac po 2 latach…ale kidy uslyszal ze nie uznaje”eliksirow”…prawie mnie zwymyslal i naturalnie zerwal znajomosc. W takich okolicznosciach mnie samej juz mi na tej znajomosci przestalo zalezec…ale to dalo mi wiele do myslenia. Podobnych sytuacji moge mnozyc…ludzie ktorzy wydawali sie przebudzeni, niestety nie zdali egzaminu w chwili proby …naturalnie akceptuje ich wybory…ale to smutne szczegolnie kiedy dotyczy rodziny i znajomych.
Zastanawiam sie dlaczego tak sie stalo, czy ich przebudzenie bylo jeszcze zbyt slabe ?, naturalnie kazdy przpadek jest inny, ale moze masz swoje przemyslenia w tej kwestii Beato ?
Pozdrawiam jak zawsze cieplo o serdecznie…Kamila