„Co czujesz? Nic? Świetnie, zacznijmy od tego.”
Cele – powiesz, to nie kwestia czucia, to kwestia zakasania rękawów i działania!
Pozostaje pytanie, w jaki sposób możemy pomóc sobie w konfrontacji z nieświadomymi przekonaniami, które nas sabotują. Czy, oprócz trzeźwego rozeznania priorytetów i ruszenia na front walki o swoje, istnieje jakiś sprytny sposób szybkiego, a i przyjemnego – poradzenia sobie z wewnętrznym oporem?
Osiąganie celów w mojej praktyce
Szkół jest naprawdę wiele. Opowiem tu o metodyce, którą solidnie przetestowałem i która jest dla mnie najbardziej wydajna.Moja metoda pracy polega na WCZUWANIU się w siebie w celu emocjonalnego ODBLOKOWANIA. Dopiero potem na działaniu. Ten sposób pracy ogromnie mi pomógł i wciąż coraz bardziej pomaga – brak mi słów, żeby wyrazić tu jego ogromną skuteczność.Idea jest prosta: gdy zaczynamy wczuwać się w siebie, ujawnione są wyparte uczucia.A o to przecież chodzi, prawda?Gdy te uczucia się pojawiają, jesteśmy o krok bliżej od prawdziwej przyczyny, która nas blokuje. W niektórych podejściach się te wyparte uczucia ignoruje, w innych obserwuje, w jeszcze innych próbuje jakoś mentalnie zmienić na słuszne. Ja proponuję tu coś innego: proponuję zwyczajnie je zaakceptować, bez prób wywierania zmiany. I tyle.Czy to jest szybka metoda? Zaakceptowanie uczuć może zająć nam chwilę a czas spędzony na akceptowaniu może wydawać się czasem straconym dla praktycznych działań. Siedząc na poduszce i akceptując nie mogę wykonywać telefonów potrzebnych do realizacji zadania, nie mogę załatwiać spraw związanych z sięganiem po mój cel. Co więcej, gdy naprawdę zaakceptuję moje przekonanie pt „Na pewno mi się nie uda”, „Jestem beznadziejny” lub inną podobnie destrukcyjną kobyłę, to czy będzie mi się jeszcze chciało coś robić? Czy z miejsca nie ogarnie mnie defetyzm, i czy w związku z tym nie lepiej jednak zignorować te trudne emocje i DZIAŁAĆ?Być może na krótką metę rzeczywiście będzie lepiej je zignorować. Być może na tę chwilę będzie nam łatwiej po prostu coś zrobić zamiast tracić czas i pytać najpierw siebie co czujemy. Jednak na dłuższą metę – moje doświadczenie pokazuje, że zdecydowanie lepiej jest spytać. Choćby dlatego, że ten defetyzm, najczęściej i tak zawsze w nas siedzi, i w przyszłości – najczęściej – odegra się na nas tak czy owak. Poza tym jest jeszcze jedna rzecz. Ów wyparty defetyzm – jest w praktyce niczym innym jak sprasowanym entuzjazmem i energią do zmian. Trzeba się jednak nim zająć, aby to odkryć. To może by nie wyrzucać już na wstępie na śmietnik tak obiecującego półfabrykatu?Być może dla zajścia tych naprawdę radykalnych zmian w nas, na obudzenie prawdziwej woli, i determinacji – potrzebne będzie kilka tygodni, miesięcy, nawet lat systematycznego treningu akceptowania siebie. Jednak tak naprawdę nigdy nie wiemy kiedy. Różne są same Zmiany, a i my różnimy się pomiędzy sobą. Dlatego warto, realizując swoje cele – równolegle – poświęcić czas na akceptowanie całego tego sprzeciwu, wszelkich przekonań, które mówią: „Nie”. I w ogóle nie planować, kiedy ma coś z tego sensownego wyjść.
Osiąganie celów a wczucie się w siebie
Wracając do wczuwania. Co jest w nim trudnego, i skoro jest tak skuteczne, dlaczego nie robimy tego 24 godziny na dobę?Jest jedna cecha „wczuwania się”, która stanowi źródło nieustannych nieporozumień.Samo słowo brzmi jak robienie czegoś.Skoro już trzeba to robić, to jasne że nam się nie chce. Tymczasem wczuwanie się, esencjonalnie, jest czymś dokładnie odwrotnym niż „robienie”. Jest zaprzestaniem wszelkiego działania, w tym umysłowego, w tym emocjonalnego. Jest odwrotnością „zmieniania siebie”, „zmieniania swojego życia”, czy „zmieniania TEGO”. Tylko takie wczuwanie jest skuteczne i prowadzi do uwalniania głębokich skrytych negatywnych emocji. I o tym łatwo zapomnieć.A oto maksyma, która leży u podstaw alchemii działania:ABY DOSZŁO DO ZMIANY WEWNĘTRZNEJ, MY SAMI MUSIMY ZANIECHACHAĆ WSZELKICH PRÓB JEJ WYWOŁANIAAby odkryć, jak wielkie tkwią w nas pokłady entuzjazmu do zmian, musimy opanować umysłowe nie-działanie. Jak mówiliśmy, to nie my mamy wywołać zmianę wewnętrzną. To ona ma nam się wydarzyć. Dlatego wczuwając się w emocje nie robimy dosłownie niczego. Oprócz tego, by znaleźć w ciągu dnia czas, usiąść w mniej więcej jednym miejscu i być. To wszystko.- reszta jest kompletną akceptacją .Przypomina to swobodny spadek. Gdy pojawiają się w nas jakiekolwiek treści, skierowane względem kogokolwiek i czegokolwiek, akceptujemy je dokładnie takimi jakie są. Wtedy okazuje się, że jest ich tam więcej. I więcej. One lgną do naszej akceptacji jak dzieci z domu dziecka, utrzymywane przez lata z dala od osoby której by na nich naprawdę zależało.Nieakceptowane, nieuświadomione doznania są sprasowane w umyśle w ciasne brykiety. To właśnie brak akceptacji jest siłą, która je spycha. Akceptując je w pełni, pozwalamy im się rozprężyć i wypłynąć. To nie obserwacja, nie medytacja w rozumieniu zen! To aktywne przeżywanie zawartości nas i uczestniczenie w niej. Wtedy zaczynamy doświadczać miłości zamiast lęku, ponieważ… no, kto zgadnie?Tak, te upchnięte uczucia nas kochają.Delikatność miłości jest siłą. Im delikatniej potrafię ująć i zaakceptować w sobie dany problem TERAZ, tym głębiej pozwoli mi on w siebie wniknąć. A im głębiej pozwoli mi on w siebie wniknąć, tym łatwiej doświadczę, że … to tylko zwykła emocja…Nie zajmujemy się tu analizowaniem problemów, zmienianiem przekonań, czy korektą zachowania. Osobiście najbardziej ciekawi mnie proces rozpadu wszystkiego co przesłania pełnię naszej pewności siebie, oraz sięgnięcie jak najszczerszego doświadczenia tej pewności – takiego, dzięki któremu uświadamiam sobie, że cała reszta to NIE JA. Prawdziwa pewność siebie nie narzuca się, nie trąbi wszystkim o czym ona jest pewna, nigdy też nie forsuje i nie robi nic na siłę. Natomiast cicho, spokojnie, wie. Gdy wiemy, jak rozwiązać problem, przestaje on być problemem, staje się zadaniem. A gdy czujemy nasze zadanie jako integralną część nas samych – rękawy zakasują się same.U każdego dzieje się to i tak, w jego/jej własnym tempie, pod jego/jej własną nazwą.
Krzysztof Wirpsza tekst ukazał się na www.taraka.pl