Oscar Wilde stwierdził kiedyś: „Gdy staniemy się widzami własnego życia (…) uciekniemy od bólu istnienia”. Uwielbiam tę sentencję, ponieważ dzięki niej możemy na zawsze uwolnić się od cierpienia. Aby to zrobić, musimy jedynie spojrzeć na swoje życie z dystansu.
Ta procedura nazywa się „kultywowaniem świadka”. Aby pozbyć się dowolnego dyskomfortu, wystarczy zwrócić uwagę na to, jaką rolę odgrywamy w całej sytuacji. Jeżeli odczuwasz smutek, zastanów się nad tym, kto tak naprawdę doświadcza smutku. Ta część ciebie, która będzie o tym myśleć, spojrzy na wszystko z pewnego dystansu. Zdasz sobie wtedy sprawę, że smutek jest po prostu elementem ludzkiej natury, natomiast ty sam nie jesteś swoim przygnębieniem, lecz widzem, który pozostaje świadom wszystkiego, na co zwracasz uwagę.
Codzienne przywoływanie i rozwijanie w sobie łagodnego, pełnego miłości świadka sprawia, że nie identyfikujemy się z tym, co pojawia się na naszej drodze. W rzeczywistości jesteśmy niewidzialnymi, pozbawionymi kształtu cząstkami wielkiego Boskiego Umysłu, Tao, Boga. Kiedy przyglądamy się wszystkiemu w neutralny sposób – gdy z niczym się nie utożsamiamy, lecz pozostajemy troskliwymi, zaciekawionymi obserwatorami – pozbywamy się potencjalnego cierpienia. Przestajemy przywiązywać do rezultatów swoich działań i uwalniamy się od niskiego poczucia własnej wartości. Na pytanie „Kim jestem?” możemy wtedy odpowiedzieć w taki sam sposób, w jaki odpowiedział na nie Michael Singer w swej skłaniającej do refleksji książce pt. The Untethered Soul: „Jestem tym, który patrzy. Obserwuję wszystko z dystansu i pozostaję świadomy pojawiających się przede mną wydarzeń, myśli i emocji”.
To właśnie dzięki tej perspektywie możemy zobaczyć wszystko wyraźniej niż kiedykolwiek wcześniej. Każdy z nas może spojrzeć na swoje życie w taki sposób. Po prostu bacznie obserwować wszystko, co pojawia się na naszej drodze, a następnie zwracać uwagę na to, kto obserwuje, i pamiętać, że to właśnie ta część nas jest naszą prawdziwą istotą.
W im mniejszym stopniu utożsamiamy się z tym, co pragniemy osiągnąć, tym łatwiej przychodzi nam realizowanie celów. Po prostu siedzimy i obserwujemy sytuację jako neutralny widzowie. Jesteśmy nią zaciekawieni, ale nie angażujemy się w nią. Dzięki takiemu podejściu bardzo często udaje się wykroczyć daleko ponad to, co widzimy. Im mniej utożsamiamy się z tym, co chcemy osiągnąć, i w im większym stopniu rozwijamy w sobie postać świadka, z tym mniejszym niepokojem patrzymy na każdy kolejny etap naszego życia.
Na każdym kroku towarzyszą nam niewidzialni pomocnicy. Każdy z nas może skorzystać z ich pomocy.
Jeżeli chcemy nawiązać z nimi kontakt, powinniśmy pozostawać całkowicie wierni temu, co podpowiada wam wasze wnętrze. Będziemy wtedy postrzegać wszystko w znacznie wyraźniejszy sposób, a w naszym życiu pojawią się poczucie sensu i mnóstwo namiętności.
Źródło: Wayne Dyer Tak miało być, Illuminatio 2015