Karta dnia – Arkan XX – Sąd

arkanXXDziś świętujemy dzień święty, w którym Słońce – archetypowa świadomość – spotyka się z Jowiszem. Bóg Zeus to ojciec i Big Brother wszystkich innych bogów – tak samo w greckiej, jak i rzymskiej wersji. Niemal dosłowny imiennik: Djaus-Pitar (Ojciec Niebo) czy Waruna w Vedach, również rozporządza najwyższym autorytetem Boga Niebios, wszechwiedzącego i ustanawiający kosmiczne Prawo i Sprawiedliwość: kiedy świeci słońce a kiedy pada deszcz (co nie wyczerpuje szczytów hierarchii wedyjskich, bo Waruna został zdetronizowany z najwyższego stołka przez Indrę). Kto mu podpadnie, obrywa piorunem, klątwą, tudzież jakimś sprytnym wynalazkiem bojowym zeusowego syna – Hefajstosa.

Dla szamanów Południowej Ameryki planeta Jowisz jest siedzibą najwyższej rozwiniętych duchowo istot, najbardziej oczyszczonych dusz szamańskich. Prawo wstępu do tego klubu mają tylko najwyżsi szamani. Kto dziś podejmuje trud uczestnictwa w ceremoniach szamańskich, tego nie ominie konfrontacja z archetypem tarotowego Wielkiego Arkanum Sądu. Kto będzie godzien posmakować wyżyn jowialnych energii – tego mu nikt nie zabierze. Warto próbować, bo obietnica jest zaiste słodka.

Sądź a będziesz sądzony. Ja bym dodał: dziel i rządź, a będziesz dzielony i rządzony.Na bardzo ciekawych warsztatach Andrew’a Barnesa możemy się dowiedzieć między innymi, że w obliczu tego, co postrzegamy za zagrożenie życia, kontrolę nad centralnym systemem nerwowym przejmuje pierwotniejszy jego podukład, tzw. gadzi mózg – do dyspozycji z całego spektrum adekwatnych odpowiedzi mamy do wyboru dokładnie sześć reakcji:1. atak2. ucieczka3. znieruchomienie4. udawanie trupa5. znieczulenie, odcięcie (umysłu od ciała)6. obłaskawienie

O ile pierwsze pięć nie wymaga specjalnej egzemplifikacji, ostatni można zaobserwować na przyjęciach, galach, imprezach czy w dużych grupach spotkaniowych. Osoby, które starają się zaprzyjaźnić ze wszystkimi, to ci, którzy są w głębi ducha najbardziej przerażeni tymi grupami oraz swoją w nich obecnością. Ich uśmiechnięte promiennie twarze są równie pustymi maskami, co twarze Dorosłych Dzieci Alkoholików, które terror w domu rodzinnym nauczył ukrywać gniew i lęk, a w szczególności wszelkie przejawy smutku, żalu, bólu – bo za to można było oberwać od rodzica alkoholika, targanego nagłym wyrzutem sumienia i za wszelką cenę starającego się pozbyć poczucia winy, szukając winnych poza sobą. Taki trening kija i marchewki bardzo potem utrudnia rozróżnienie, kto jest swój a kto obcy, komu można zaufać a kogo trzeba unikać jak „Złego”.

W chińskiej medycynie wątroba, powiązana z planetą Jowisz, jest związana z podstawowymi emocjami: gniewu, frustracji, nieakceptacji, krytycyzmu – a ze strony przetrasformowanej i pozytywnej: łagodności, akceptacji, poczucia obfitości i pełni, a także „słodyczy życia” czyli (nomen omen) jowialności.

Im silniej aspektowany w horoskopie urodzeniowym Jowisz, tym łatwiej popadać ze skrajności osądów w skrajność – dzielić ostrymi granicami świat na swoich i obcych, wrogów i sprzymierzeńców, tych co z nami i tych, co przeciw nam. Gdy dochodzą do tego silne wahania nastroju, pod wpływem których te osądy i podziały zmieniają się jak chorągiew na wietrze, tym bliżej w pełni rozwiniętego syndromu osobowości pogranicznej (borderline).

Tacy ludzie strasznie się męczą, uważając cały świat i wszystkich ludzi za z reguły niegodnych zaufania, złośliwych lub wręcz z natury złych. Sądząc czepiają się pojedynczych fraz, słów – nieraz urywkowo wyrwanych z kontekstu rozmów – by uprawomocnić nimi przyklejanie bardzo silnie naznaczonych emocjami etykiet. Etykiety zaś składają się na stereotypy, szufladki w które się wrzuca wszystkich: „dobry” człowiek, „zły” człowiek. Dobry do czego? Zły do czego? Do jakiego użytku, wykorzystania, zastosowania jak młotek?

Chcąc poprawić cały świat, oczywiście nie uważają siebie za obiekt o najwyższym priorytecie, który może takiej zmiany potrzebować – są już od dawna ponad to. Ich życie nie zmienia się, ale ręce mają pełne roboty z innymi, od których problemów są współuzależnieni. Iluż to mamy alkoholików czy narkomanów, którzy to „wszyscy są Chrystusami”?

Wszystkim zbawcom, Chrystusom i ich Bogom Ojcom/Matkom polecam w dzisiejszym dniu lekturę Melody Beattie „Koniec współuzależnienia”, aby zrozumieć istotę konfliktów, jakie w ciągu ostatnich dni wyszły na jaw, oraz będą jeszcze wychodzić…

Jest to zresztą obowiązkowa lektura dla wszystkich Matek-Polek, na którą wykrojenia odrobiny czasu z dnia wypełnionego troszczeniem się o innych szczerze im życzę w Dniu Matki.

Dodaj komentarz