Niby fakt powszechnie znany w alternatywnych mediach ale w końcu z oporami zaczął trafiać w końcu do mediów głównego nurtu. Oprócz tego, że po dłuższym czasie użytkowania zużywają więcej energii od tradycyjnych żarówek, co niszczy mit ich energooszczędności to nawet samo ich włączanie jak się okazuje może być niebezpieczne dla zdrowia. I nie chodzi tutaj jedynie o nienaturalne widmo światła jakie jest przez nie emitowane. Naukowcy stwierdzili teraz, że kiedy energooszczędne żarówki są włączone wydzielają rakotwórcze substancje.
Żarówki te są prawdziwie energooszczędne, ponieważ nie powinno się ich zostawiać włączonych przez dłuższy okres czasu, szczególnie obok czyjejś głowy, ponieważ po włączeniu emitują trujące wyziewy. Tak więc ich oszczędność jest niezaprzeczalna bowiem same wymuszają ich oszczędne używanie. Peter Braun który przeprowadzał testy w berlińskim laboratorium Alab komentował to: “Jest ważne by tak kancerogenne substancje były trzymane tak daleko od ludzkiego środowiska jak to tylko możliwe.”
Żarówki te są już szeroko stosowane w UK gdzie póki co stosuje się jeszcze dyrektywy unijne żadające wymiany tradycyjnych żarówek do końca 2012 roku. Jednakże berlińscy naukowcy stwierdzili, że tzw. przyjazne środowisku kompaktowe lampy fluorescencyjne (CFL) po włączeniu i dłuższym, czytaj normalnym użytkowaniu wydzielają fenol, naftalen i styren. Oprócz tego Andreas Kirchne z Federacji Niemieckich Inżynierów stwierdził: “Wokół tych lamp tworzy się elektrosmog. Dlatego używajcie ich jeśli już musicie bardzo ekonomicznie. Nie powinno się ich używać w niewentylowanych pomieszczeniach i zdecydowanie nie w pobliżu głowy.”
Oczywiście brytyjscy badacze którzy już zdążyli się zbłaźnić w tym temacie (badania sponsorowane) twierdzą, że konieczne są dalsze badania, a wnioski niemieckich naukowców i inżynierów są przesadzone. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że np. podczas epidemii ptasiej grypy 16-latkowie udzielali ludziom w Wielkiej Brytanii diagnoz telefonicznych zawsze zalecając szczepionki, pewne wątpliwości co do poziomu i bezstronności brytyjskiej nauki są uzasadnione. Odpowiedź „potrzeba więcej badań” jest dla nich typowa zwłaszcza, kiedy wyniki nie idą po ich myśli, czytaj kolidują z wynikami, których oczekują finansujące badania firmy. Do tego min. dołożył swoje Abraham Haim, profesor biologii Uniwersytetu w Hajfie w Izraelu – żarówki te mogą przyczynić się do wzrostu zachorowań na raka piersi jeśli będą używane późno w nocy. Stwierdził, że bardziej niebieskie światło, które emitują CFL jest zbytnio zbliżone do światła dziennego rozpraszając w ten sposób produkcję hormonu melatoniny przez ciało o wiele bardziej niż staromodne żarówki z żółtym światłem. Jakby tego było mało Stowarzyszenie Przeciwdziałania Migrenie (Migraine Action Association) ostrzega, że mogą one powodować migreny, a specjaliści od dermatologii stwierdzili, że ich intensywne światło może poszerzyć wachlarz znanych problemów skórnych.
Jak wszystkie przynoszące zyski kłamstwa żarówki energooszczędne będą jeszcze przez jakiś czas obecne na rynku, mniej więcej do czasu rozpadu struktur urzędniczych Unii Europejskiej. W całym cyrku z ‘energooszczędnymi’ świetlówkami chodziło bowiem jedynie o to, że koncerny nie były w stanie opróżnić swych magazynów z wynalazku którego nikt nie kupował, a którego produkcja i koszty użytkowania z utylizacją włącznie wielokrotnie przewyższają koszty tradycyjnych żarówek. Jak dotąd genialna prostota wynalazku Edisona wciąż pozostaje bezkonkurencyjna.
Obecnie zakaz używania klasycznych żarówek można obejść dzięki doświadczeniu polskiej myśli wolnorynkowej w obchodzeniu zakazów i regulacji. Nie zawsze jest to dobre ale w tym przypadku było to słuszne i bardziej niż uzasadnione. Wystarczyło bowiem umieścić na opakowaniach żarówek klasycznych napis „Nie do użytku domowego” który natychmiast podchwycono w innych krajach unijnych. W Niemczech nazwano je „urządzeniami grzewczymi” o mocy 75 i 100 Watt lub „sygnalizatorami ulicznymi”.