Psychotronika – Internet a Psychocybernetyka

Psychotronika - Internet a PsychocybernetykaWbrew pozorom tekst ten nie będzie traktować o samej psychocybernetyce jako dziedzinie współczesnej nauki. Nazwy tej użyłem, ponieważ w moim osobistym odczuciu dość dobrze oddanie znaczenie i wydźwięk zagadnienia, jakim jest nowy kierunek w Psychotronice i szeroko rozumianej Magii – kierunek, jaki wytworzył się na bazie działania społeczności internetowych zainteresowanych ową tematyką.

Psychotronika Nowej Ery

Internet, odkąd tylko wszedł do powszechnego użytku jako globalna sieć łącząca miliony ludzi i umożliwiająca szybki dostęp do pożądanych informacji, a także równie łatwe publikowanie w nim nowych materiałów, stał się ogniwem łączącym nową społeczność, stworzył nową jakość – nowy byt ludzi, których nie dzieli materia. Społeczność internautów. Rzecz jasna internauci to nie całe pokolenie, ale bardzo znacząca grupa o charakterze globalnym, która stale się powiększa, ogarniając swym zasięgiem całą ludzkość. Zresztą, drogi czytelniku, tego tłumaczyć Ci nie muszę – prawda? W końcu i Ty do tej społeczności należysz skoro czytasz te słowa i doskonale zdajesz sobie sprawę z zasięgu oraz znaczenia internetu. Niemniej wspominam o tym na wstępie, gdyż stanowić to będzie bazę do dalszych rozważań. Internet łączy ludzi – ale co do tego ma Psychotronika czy Magia? Otóż bardzo wiele. Nie każdy internauta jest zainteresowany tematyką postrzegania pozazmysłowego – to fakt. Lecz bardzo wielu z niego korzysta – choćby w zupełnie nieświadomy, bezwiedny sposób.

Czy zastanawialiście się kiedyś nad mechanizmem, jaki sprawia, że doświadczony, wieloletni internauta, który obcuje z ludźmi przy pomocy tego medium – czuje się niczym ryba w wodzie, doskonale orientuje się w otoczeniu, a jego poziom komunikacji daleko przekracza to, co może osiągnąć zwykły człowiek lub nawet użytkownik komputera, jaki dopiero co został użytkownikiem Internetu? Zapewne wielu skwituje to „lepszym obyciem” starszego internaty w posługiwaniu się tą technologią i tym, że np. w wyniku długotrwałego użytkowania komputera – posługiwanie się klawiaturą jest dla niego intuicyjne, automatyczne i w przeciwieństwie do pozostałych ludzi – nie irytuje go konieczność ciągłego wklepywania tekstu. Jak się okazuje, sposób zaadoptowania się to tego środowiska jest długotrwały, lecz działa także na poziomie postrzegania pozazmysłowego. Kolejny przykład: jak często widzi się ludzi, którzy narzekają, iż kontakt drogą internetową to tylko namiastka i z tego względu wydają się być do niego dość zniechęceni. Narzekania tego typu można usłyszeć niemal na każdym kroku, ale o dziwo nie słychać ich w środowiskach „starych wyjadaczy internetowych”. Nie kwestionuję faktu, iż kontakt bezpośredni jest o wiele lepszy, pełniejszy – niemniej narzekania owe wydają się być sporo przesadzone lub ludzie ci nie wykształcili sobie jeszcze tej nowej fory percepcji charakteryzującej ludzi, którzy w pełni zaadoptowali się do tego środowiska.

Co bowiem warunkuje nasze odczucia odnośnie „pełności” danego kontaktu i co sprawia, że kontakt na żywo uznajemy za lepszy? Osobiście pomijając względy emocjonalne, jakie mogłyby się wybijać w przypadku pary zakochanych w sobie ludzi, którzy potrzebują maksymalnego zespolenia, a przez to także bliskości fizycznej – mogę powiedzieć, iż różnicy nie ma, a właściwie może jej nie być – poza samym faktem, że kogoś możemy fizycznie zobaczyć lub dotknąć. Ale po co? Czy wygląd fizyczny jest wyznacznikiem tego, co dana osoba sobą reprezentuje? Wydaje mi się, że zdecydowanie nie. Stare przysłowie mówi „Nie osądzaj książki po okładce.” – człowieka po jego wyglądzie tym bardziej nie można osądzać. Więc po czym? Część z Was podchwyci – po tym, co ma do powiedzenia. I tu się zgodzę choć nie jest to pełna forma percepcji. Jeśli bowiem brać pod uwagę tylko same słowa, wypowiedzianą informację – częstokroć może się okazać, że ktoś tym sposobem wpuści nas w maliny – podając fałszywe dane. To właśnie u pewnej grupy ludzi sprawia, iż na początku ze sporą rezerwą odnoszą się do tego, co uzyskają drogą kontaktu internetowego. Jest to domena świeżo upieczonych, a charakteryzuje się w tym początkowym okresie sporym oderwaniem od swojej działalności internetowej i prowadzeniem podwójnego życia – jednego „normalnie”, a drugiego w Internecie. Po odejściu od komputera taka osoba traktuje to, czego doświadczyła w sieci jak czystą fantazję, bajkę – coś nierzeczywistego. Osoba taka może rozmawiać z ludźmi przy użyciu IRCa, czata czy różnorakich list dyskusyjnych, lecz z uwagi na to, że postrzega tylko na poziomie fizycznym – czytając to, co ktoś napisał i przyswajając „suche dane” – nadal czuje się oderwana i nie jest to dla niej bardziej rzeczywiste, niż czytanie dobrej powieści kryminalnej.

Zupełnie inaczej sprawa wygląda u ludzi, jacy z biegiem czasu zaadoptowali się w pełni do nowego otoczenia. Ich sposób percepcji wiadomości jest daleko szerszy. Ludzie ci doskonale orientują się w „profilu psychologicznym” napotkanej osoby i na podstawie pozornie nic nie znaczących jej tekstów – potrafią szybko rozpoznać, z kim mają do czynienia. Działa to również w drugą stronę – ludzie ci przez sobie podobnych są o wiele szybciej akceptowani, gdyż potrafią w bardzo precyzyjny sposób komunikować się z innymi i nie wyglądają jak Alicja, która właśnie wpadła do króliczej nory. Cierpliwości – wiem, że część z Was powili zaczyna się niecierpliwić, myśląc: „krąży, krąży i wylądować nie może”. To właśnie jednak te obserwacje – na pozór oczywiste – dały mi podstawę do przemyśleń, w wyniku który doszedłem do być może oczywistych dla części z was, lecz jednak bardzo pasjonujących wniosków, jeśli spojrzeć na nie w szerszej perspektywie. Chodzi mi mianowicie o jedno – człowiek w wyniku „ograniczonego” (na pozór) kontaktu, jaki wyklucza widzenie fizycznej formy rozmówcy czy słuchanie jego głosu (a przez to i jego barwy, brzmienia, jakie na co dzień dostarczają nam wielu informacji wraz ze słyszaną wypowiedzią), zostaje niejako zmuszony do wykształcenia, a właściwie tylko wyczulenia już istniejących zmysłów parapsychicznych umożliwiających porozumiewanie się na płaszczyźnie psychotronicznej. Jednak nie w formie oderwanej od samej struktury internetu, a właśnie w formie całkowicie z nim zintegrowanej, a przez to pasjonującej dla mnie z technicznego punktu widzenia. Jako pierwsza zaczyna wykształcać się empatia. Empatia ta jednak oparta jest o postrzeganie zakodowanego w wiadomości śladu energetycznego – a konkretnie energii emocjonalnej (i nie tylko), jaką nadawca nieświadomie w większym lub mniejszym stopniu umieszcza zawsze, gdy pisze cokolwiek. Postrzeganie na tym poziomie z czasem sprawia, iż sam tekst to tylko połowa tego, co czytamy. Na drodze stopniowego przystosowania – osoba korzystająca z internetu otwierająca przykładowo wiadomość e-mail – świadome lub nie (zazwyczaj nieświadomie) podłącza się i skanuje wzorzec energetyczny, jaki zawarty został w danym e-mailu. To pozwala na pełniejszą percepcję. – dla zorientowanego w temacie człowieka daleko lepszą od obserwowania wyglądu i gestów, czy barwy głosu rozmówcy, gdyż te można kontrolować w celu wprowadzania w błąd – natomiast na poziomie energetycznym kłamstwo jest niemal niemożliwe. Empatia tego rodzaju jest tylko początkiem. Z czasem środki kontaktu internetowego przekształcają się w środki kontaktu również na poziomie psychotronicznym i osoby w ten sposób się porozumiewające, chcąc nie chcąc równolegle z prowadzeniem rozmowy na żywo czy pisaniem/czytaniem e-maila, rzucają tak zwane „linki” (link, czyli połączenie) i łączą się mentalnie ze swym rozmówcą. Jeśli ktoś nie stosuje blokad – wówczas w mgnieniu oka zostanie nawiązana bardzo silna wieź psychotroniczna i dochodzi do choćby częściowego i delikatnego skanu danej osoby. Skan to może za mocne słowo. Wszak używa się go jako określenie „inwazyjnego i nagłego sprawdzenia danej osoby” za pomocą zdolności psychotronicznych. Tu natomiast bardziej można mówić o swobodnej więzi wcale nie bardziej agresywnie pojawiającej się, niż sam kontakt na poziomie fizycznym. W wyniku tego postrzegania wielu ludzi, nawet nie zastanawiając się, szybko ładuje do swego umysłu wiele danych na temat napotkanej osoby. Jak na ironię Internet nie zapewnia wcale takiej anonimowości, jakiej niektórzy by chcieli. Oczywiście wykształcenie się tego rodzaju komunikacji w sposób bezwiedny jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Dzięki łatwości w wymianie i rozpowszechnianiu informacji oraz niemal 100% wolności, jaką ma internauta w swoich działaniach, internet stał się siedliskiem nowej generacji PSIoników oraz Magów. Stało się tak dlatego, że sieć ta zmieniła diametralnie sytuację, w jakiej ludzie ci byli rozrzuceni po świecie, nie mając ze sobą większego kontaktu – tworząc co najwyżej małe grupki czy w najlepszym wypadku jakieś bardziej zaawansowane organizacje – ciągle mające jednak problem z kontaktem na poziomie większym, niż lokalny. Dopiero Internet sprawił, iż ludzie tego pokroju uzyskali możliwość szybkiego kontaktu niezależnie od dzielącej ich odległości, działania grupowego czy szybkiej wymiany informacji. Zaowocowało to także popularyzacją tematu na tyle, że dziś śmiało można powiedzieć, iż jeśli ktoś szuka, to znajdzie, a nie zawsze tak było, zwłaszcza przed powstaniem internetu.

Ludzie zajmujący się szeroko pojętym postrzeganiem pozazmysłowym szybko odkryli, jak funkcjonalną strukturą jest internet i zrobili z tego narzędzie, jakiego potęgi nie są prawdopodobnie świadomi nawet najwięksi politycy na naszym globie. Oczywiście w przypadku postrzegania pozazmysłowego w zwykłych kontaktach e-mailowych, czy IRCowych/czatowych, to właśnie ludzie świadomi zachowania energii i naszych psychotronicznych zdolności, w pełni zaczęli wykorzystywać ten sposób percepcji. Internet dał im możliwości równoległego kontaktu – na poziomie fizycznym (pisanie/czytanie) oraz na poziomie psychotronicznym w zoptymalizowanej wersji, gdzie obie formy tej percepcji nawzajem się uzupełniają, a sam postrzegający korzysta z najwygodniejszych dla niego ich aspektów.

Nie zawsze jest to wykorzystane w zbożnych celach. Jak to zawsze bywa, kiedy zostaje odkryta nowa możliwość – sposoby jej wykorzystania bywają różne, w zależności od tego, jaka grupa ludzie będzie chciała to wykorzystać. O ile dla przeciętnego PSIonika jego zdolności dodatkowego postrzegania w kontakcie internetowym oznaczają jedynie, iż ma on możliwość przyswojenia większej ilości danych i lepszego poznania i zrozumienia drugiego człowieka – o tyle w przypadku społeczności wampirycznych nie wygląda to już tak różowo. Wolność informacji to błogosławieństwo, ale ma też ciemna stronę… Tą ciemną stroną jest w tym wypadku fakt, że do technik manipulacji energetycznych drogą internetową dostęp ma obecnie wielu nieodpowiedzialnych ludzi w tym pseudo-wampirów. Mówię „pseudo” bo pomijam ludzi o prawdziwie wampirycznej naturze. Mowie natomiast o ludziach, który beztrosko i niejako dla sportu bawią się cudzym kosztem. Efektem tego jest wykorzystanie komputera i Internetu, jako stanowiska, z jakiego wystrzeliwuje się swoje „macki”, by ssać niczego nie podejrzewających ludzi. Mechanizm jest prosty, a jego skuteczność miażdżąca. Ludzie ci często czatują na wielu kanałach Irchowych i czatach (zwłaszcza związanych z tematem rozwoju duchowego, bo taka energia oczywiście bardziej smakuje) i skanują je w poszukiwaniu najodpowiedniejszych ofiar, po czym zaczynają się posilać. Bywa też i tak, że bezczelnie i z premedytacją atakują całą grupę ludzi naraz. Dokładniej o mechanice tego procederu nie będę się rozpisywać, ponieważ nie jest wam to potrzebne – a jeśli jest, to dowiecie się zapewne tak czy inaczej. Także „wampiry emocjonalne” doskonale przystosowały się do tego środowiska i korzystają z mocy słowa i faktu, że tak naprawdę są niewidoczne i nieosiągalne da swych ofiar.

Jednak wykorzystanie Internetu w Magii i Psychotronice nie kończy się na wzajemnym oddziaływaniu energetycznym ludzi w nim zgromadzonych i skanowaniu się nawzajem. To właśnie Internet, a także pewne techniki programowania były natchnieniem dla stworzenia nowego standardu tworzenia servitorów (pozbawionych samoświadomości, sług astralnych). Nowy standard obejmuje procedury tworzenia oparte o sposoby typowe dla pisania programów komputerowych. Właściwie nie różni się niemal niczym. Pisany jest rdzeń, kodowane są kolejne funkcje etc. Równolegle z tym używa się pradawnych znaków runicznych, których właściwości stanowią integralną część tego typu projektów. Tym sposobem psychocybernetyka nabiera nowego brzmienia. Sieć internetowa jest również inspiracją do powstawania równolegle niemal istniejących systemów komunikacyjnych na poziomie psychotronicznym czy też tworzenia wokół nich sztucznych bytów spełniających często funkcje analogiczne do BOTów na kanałach IRCowych. Niczym zabezpieczenia na serwerach powstają kolejne niezwykle wymyślne bariery energetyczne chroniące bezpieczeństwo i prywatność grup PSIoników, jacy pragną się zabezpieczyć przed ewentualnymi ingerencjami. Te systemy często są niszczone, obalane, jeśli trafi się dość zawzięty i silny „PSI-haker”, jaki zna procedury obchodzenia tych zabezpieczeń. Jak na ironię, dzieło techniki jakim niewątpliwie jest internet – zlewa się w z siłami przyrody, kiedy to część magów używa w swych projektach bazujących na wykorzystaniu tego medium – żywiołów takich jak Ogień, Woda, Ziemia, Powietrze. W czasach, kiedy PSIonika i Magia wkroczyły w nowy wymiar cyber-egzystencji – owe prastare potęgi wcale nie zostały zapomniane czy wyparte. Nadal mają się świetnie i stanowią dla wielu ludzi niezastąpioną część ich sposobu pracy. Rozwój sprawił, iż pojawiły się nowe potęgi. Żywioły nowego milenium takie jak elektryczność, szkło czy stal. Wszystko to dzieje się w społecznościach, jakie mają możliwość zagwarantowania pewnej pozornej anonimowości, gdy działa się w swoje grupie jak i jeśli taka jest wola ludzi – pełnej, globalnej otwartości i rozpowszechniania informacji na wybrane tematy. Śmiem twierdzić, że w dobie nowego milenium powstaje nowy gatunek człowieka. Już nie zwykły „komputerowiec”, nie zwykły PSIonik – a nowa istota, jaka charakteryzuje się zintegrowaniem, wydawać by się mogło tak odmiennych, cech bytujących w przeciwnych sobie światach. Któż by pomyślał, że „bezduszna” technika, komputeryzacja mogą iść w parze z duchowością, posługiwaniem się PSI i całą Magią w swoim najbardziej podniosłym i widowiskowym wydaniu, jakie dotąd skrywały się gdzieś głęboko w mistycznych strefach istnienia. Owszem – wizje futurystyczne poddawały pod rozwagę taką możliwość, ale tu mamy do czynienia z w pełni namacalną formą i to w tak praktycznym zakresie. Dokąd więc zmierzamy?To pytanie nasunęło mi się zaraz po tym jak stwierdziłem, że nawet tak fascynujący kierunek, jaki obecne dostarcza nam nieopisanych możliwości – mógłby stać się z czasem pułapką, ślepą uliczką dla rozwoju ludzkiego, gdyby okazało się, że technika w połączeniu z magią ma jednak ograniczone pole działania. Myślę, że obecny stan rzeczy nie będzie trwać wiecznie i jest stanem przejściowym, pośredniczącym między światem „szkiełka i oka” a nowymi możliwościami rozwoju jakie otwierają się przed ludzkością. Okres ten jest obecnie bardzo potrzebny – to właśnie dzięki niemu temat samorozwoju jednostki zyskał na wadze i to właśnie Internet sprawił, że wiele osób zaczęło poszukiwania, a temat wkroczył z rozważań czysto teoretycznych w praktykę. Sposób komunikacji oparty o połączenie fizycznej percepcji z percepcją PSIoniczną będzie według mnie funkcjonował jeszcze przed długi okres czasu – do momentu, kiedy ludzie zyskają bardziej kolektywną świadomość, a komunikacja na poziomie psychotronicznym stanie się tak normalna jak dzisiejsze posługiwanie się Internetem. Kiedy to nastąpi? Tego oczywiście nie wiemy, ale na pewno wcześniej, niż nam się może wydawać.

Jakub „Qba” Niegowskiwww.jakubniegowski.pl

Dodaj komentarz