Temat tak zwanej „walki z systemem” był poruszany przez wielu, i nie od dziś. Właściwie jest to temat prawie stary jak Świat, i od tysięcy lat zmagają się a nim Ludzie (i nie tylko) zarówno „po jednej jak i drugiej stronie barykady” czyli tak zwani „antysystemowcy” czy „burzyciele systemów” jak i ich konstruktorzy i kontrolerzy. Właściwie jest to odwieczna gra Światła i Ciemności (a właściwie jego cienia, bo moim zdaniem ciemność sama w sobie nie istnieje) Gra o władzę (różnie rozumianą) gdzie stawką jest Wolność, Szczęście, Prawda i Miłość… A nasze role zmieniają się jak w „teatrze życia” abyśmy mogli doświadczyć (w dużym uproszczeniu) obu biegunów rzeczywistości, zarówno tej jasnej jak ciemnej strony, i ostatecznie pojąć całość gry i rzeczywistości. Odnaleźć prawdziwą wolność.
To tyle tytułem wstępu, bo chciałbym bardziej konkretnie zająć się tak zwaną „walką z systemem” w obecnych czasach, choć pewne mechanizmy i rozwiązania (jak zasygnalizowałem we wstępie) zdają się być ponadczasowe i zawsze aktualne. Przede wszystkim chodzi o sam sposób (czy sposoby, bo jest ich wiele) walki z systemem, czyli tak zwanym „matrixem” Jak widać na przestrzeni historii i nauk jakie ze sobą niesie, walka z systemem pojmowana zbyt „dosłownie” działała tylko do pewnego stopnia, i ostatecznie skazana była na porażkę. Wystarczy spojrzeć na historię Ziemi, czy choćby naszego Kraju, aby sobie to uświadomić. Tak wiele powstań czy narodowych zrywów zarówno tutaj, jak i w innych częściach Świata, choć pięknych i pod szczytnymi hasłami, ostatecznie kończyło się porażką lub pozornym tylko zwycięstwem. Jak złudne były to pozory zwycięstwa można było zaobserwować dopiero wiele lat później, z perspektywy jakiegoś czasu…Generalnie zwycięstwo okazywało się chwilowe, i była to tylko zamiana jednego systemu na drugi. Zmieniała się (mniej lub bardziej) jego powierzchowna forma, lecz treści (zwłaszcza na tych najgłębszych poziomach) pozostawały niezmienne. Wciąż chodziło o walkę o władzę. Jak zwykle dobrze się miały chciwość, zakłamanie, chorobliwa chęć kontroli, brak głębszych wartości…
Poza tym system, na walkę z nim na przysłowiowych „barykadach” jest dobrze przygotowany. Można powiedzieć że wręcz na to czeka, i takie działania go umacniają. Dodają mu powagi i ważności. Utwierdzają w przekonaniu o słuszności istnienia i kontroli, uprawomocniają bezwzględne działania. Walka na tym poziomie tylko nakręca dualna grę przeciwieństw, a zwycięzcami w niej zdają się być tylko (i to na jakiś czas) jednostki czy siły najbardziej bezwzględne, przebiegłe i wyrachowane… Można powiedzieć, że walka w ten sposób (prędzej czy później) z góry skazana jest na porażkę, ponieważ na tym polu system czuje się bardzo pewnie. To jego „dziedzina” i reguły gry. Pole na którym czuje się bardzo dobrze z racji doświadczenia. Zachowuje się jak wytrawny gracz, który potrafi przewidzieć wiele ruchów do przodu swojego przeciwnika.
Jednakże zagłębiając się coraz bardziej w rzeczywistość, zwłaszcza tą wewnętrzną (bo tu moim zdaniem toczy się prawdziwa „walka” ) system zaczyna słabnąć. Nie czuje się tutaj już tak pewnie, i wiele wcześniejszych rozwiązań po prostu przestaje działać. I tego najbardziej boi się „matrix” Każdego Człowieka który gdzieś tam na dnie siebie znajdzie swoją nową przestrzeń. Gdzie macki systemu już tak nie sięgają. Gdzie żądzą już inne prawa. Są to prawa bardziej kosmiczne…prawa Wszechświata. Taka jednostka może w tym miejscu zwanym różnie… Sercem, Źródłem czy Duchowym Centrum, ogłosić swoja prawdziwą wolność i niepodległość. „Matrix” traci tu swą moc i przewagę. Można powiedzieć, że im bliżej tego miejsca w Sercu (które nosi każdy z Nas) tym bardziej wyłania się bezsilna i przerażona „twarz systemu” Ponieważ tego boi się on najbardziej. Każdej przebudzonej, świadomej i wolnej jednostki, która dla systemu jest już niejako „stracona” Poza tym taki Człowiek, w naturalny sposób pociąga za sobą wiele innych Ludzi. Głównie poprzez zwykły namacalny przykład czy dowód, że można żyć inaczej – pomimo systemu. To My sami stajemy się wówczas dla siebie i innych oparciem i przykładem (autentycznym autorytetem) Zyskujemy także naturalną odwagę do wyrażania swojej wolności i reagowania na niesprawiedliwość, oraz obnażania (własną prawdą) zakłamania.
Taki Człowiek bardziej akceptuje zastaną rzeczywistość, ponieważ znalazł rozwiązanie w sobie. Ta akceptacja nie oznacza jednak bierności czy przyzwolenia na „zło” Oznacza tylko inny rodzaj „walki” Tacy Ludzie nie walczą już z „wiatrakami” ani własnymi cieniami czy demonami, które projektują na Świat zewnętrzny lub widzą je w innych Ludziach, ponieważ sami w sobie już się od nich uwolnili, oświetlili je własnym światłem świadomości (zrobili przysłowiowy porządek we własnym ogródku) Także „Przerażona Twarz Systemu” wzbudza już bardziej współczucie niż strach, choć należy pamiętać o tym, że przerażenie i desperacja potrafią nadal być niebezpieczne i powodować skrajne czy nieobliczalne reakcje. Jednak patrzenie „na przeciwnika” z tej perspektywy daje już nad nim pewną przewagę, bo cała jego nadęta gra iluzji i pozorów rozpada się i wyłania się z za niej ktoś bardziej „ludzki” rzeczywisty i „oswojony”. Coraz bardziej zdajemy sobie sprawę, że system to Ludzie a „matrix” to stan ich umysłu…
O kierunku i sposobach radzenia sobie z rzeczywistością mówili najwięksi Nauczyciele Ludzkości. „Odnajdźcie w sobie Prawdę, a prawda Was wyzwoli” lub „Królestwo (Prawo,Rzeczywistość) Boże/Niebieskie Jest w Was” – to słowa Jezusa. Budda praktykował i mówił o „Drodze Środka” czyli znalezieniu wewnętrznej równowagi (między skrajnościami, poza dualnością) i spokoju, oraz prawdziwego wglądu w rzeczywistość, wolnego od zanieczyszczeń i zniekształceń umysłu. Także islamska „Święta Wojna” to moim zdaniem wojna w Duszy każdego Człowieka, i wygrać ją, to odnaleźć w niej Pokój i Jedność. Szkoda tylko że ta prosta prawda, została przekierowana na „walkę zewnętrzną” Zniekształcona i wykorzystana przez religijnych ekstremistów do własnych celów. Prawdziwą „walkę” przede wszystkim każdy z Nas ma do stoczenia wewnątrz siebie, a jej jedynym wartościowym i prawdziwym wynikiem jest Miłość, Pokój i Siła w Sercu.
Kończąc już, chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden, bardzo skutecznie działający środek w całym tym zamieszaniu, a mianowicie… Humor.:) Poczucie humoru i dystans jaki właśnie rodzi z przenikliwego spojrzenia na rzeczywistość. Ze świadomości, że to wszystko jest tylko chwilową grą przeciwieństw.Wszystkie „straszydła systemu” i jego cała „nadęta powaga” w obliczu prawdziwego poczucia humoru tracą na znaczeniu i „biorą w łeb”. Humor jest jak światło, które rozprasza mrok i ciemne zakamarki, dodaje odwagi, podtrzymuje na Duchu. Śmiech jest językiem uniwersalnym, i jak wiadomo mocno zaraźliwym.:) Porusza w prosty i jasny sposób najgłębsze struny w Duszy/Sercu każdej Istoty. Nie ważne po której stronie w danym momencie stoi.
Więc na koniec, każdemu z osobna i wszystkim razem życzę (bez względu na to, jaką role w obecnej historii przydzieliło nam życie, a właściwie sami ją sobie przydzieliliśmy) przenikliwej Świadomości, prawdziwej wewnętrznej Wolności i Siły oraz poczucia Humoru (także pod własnym adresem :)) które pomoże Nam przebrnąć przez najciemniejsze zakamarki Duszy i zakręty Rzeczywistości. 🙂
Przemysław Bortnowski