Zastanawianie się nad mechanizmem wszechświata to dziwna rzecz. Z jednej strony ukazuje niewiarygodne wprost symetrie ukryte w gwiezdnych zakamarkach. Z drugiej zwodniczo sugeruje, że te symetrie są czymś niezwykle istotnym, właśnie przez tę ich złożoność. Dodatkowo, drabina światów ma to do siebie, że im dalej brnie się wzwyż w po jej szczeblach tym mniej są te szczeble w sumie potrzebne. Przypomina to trochę dywan, który zwija się za nami gdy po nim idziemy – kolejne stadia unieważniają poprzednie, a cała struktura zapada się wokół stadiów końcowych.
Enneagram jest właśnie taką Drabiną, jedną z wielu to fakt, choć, często zaskakująco trafnie opisującą pewne sprawy. Dziewięciostopniowa mapa rzeczywistości, zawiera w sobie wszystkie elementy, które pojawiają się, gdy prześledzimy wędrówkę czegokolwiek (może to być np. krzesło) z obszaru zewnętrznej rzeczywistości, przez oczy i mózg, aż do środka naszego Ja, gdzie szukamy Prawdy.
Przypomnijmy, czym są etapy Enneagramu. Jest to dziewięć wariantów osobowości człowieka, istniejących, jak się uważa, wszędzie wokół, przejawiających się w każdym z nas. O typach tych mówi się, że pochodzą z Kabały. Posiadają one swoje ścisłe odpowiedniki wśród kabalistycznych sefirot, czyli właśnie szczebli, z jakich miałaby składać się rzeczywistość. Drzewo Życia Kabały jest właśnie typową Drabiną Świata. Enneagram – jego przypuszczalny współczesny odpowiednik – jest nam poręczniejszy ze względu na język jakim się posługuje. Nie jest to bynajmniej język mistyczno-mityczny, jak to ma miejsce w Kabale, ale język współczesnej psychologii, dobrze znane nam narzecze Dumnego Zachodu. A jednak, pomimo to, opisuje on pradawne zagadnienia metafizyczne, a nie jakieś współczesne wysoce specjalistyczne koncepcje uniwersyteckie. A zatem, jest na nasze potrzeby idealnym „mostem” łączącym głębię z klarownością, tradycję z inteligencją.
Poniżej wymienię owe szczeble, a ponieważ mówiono już o nich wielokrotnie, dla odświeżenia wizji, obdaruję je nietypowymi, rzucającymi nowe światło, nazwami.
Enneagram i jego punkty
1. Pierwszy szczebelek to Prawnik (można go nazwać też Obiektywistą lub Perfekcjonistą) – czyli ktoś, kto definiuje rzeczywistość na sposób obiektywny – a to znaczy nagi, i nie-przyozdobiony, niezmienny jak księgi prawa. Jest to po prostu rzeczywistość materialna – z całym mnóstwem swoich zakamarków i rządzących nią naturalnych przepisów.
2. Potem następuje Dawca (inne możliwe nazwy to Żywiciel, Zaopatrzeniowiec lub Dostarczyciel) – ktoś kto niesie tę obiektywną rzeczywistość do Ja. Ten archetyp kobiety-matki, żyje po to, aby „podawać”, „dostarczać” i „karmić”. Za jego pomocą świat zewnętrzny Jedynki dotyka zmysłów, albo, inaczej, jest im przekazywany. Tę funkcję zaopatrzeniowca pełni tzw. elektromagnetyzm, drgania przenoszące informację.
3. Celem tej naturalnej „trójcy” jest Ekspert (nazwać by go też można Specem, Czyńcą, Znawcą Funkcji, lub, po prostu, Właścicielem Warsztatu) – to jest zewnętrzny umysł, ów zwierzęcy aspekt nas zaprzątnięty przetrwaniem w naturze i byciem, w związku z tym – jak najlepszym. Można powiedzieć, że jest on zainteresowany jak najlepszym wykonaniem roboty, z punktu widzenia mechanizmów obowiązujących w naturze. I oczywiście – uzyskaniem przez to jak najwyższej gratyfikacji.
4. A jednak natura to nie wszystko. Nadchodzi Indywidualista (inne hipotetyczne imiona to Artysta, Saksofonista, Egzystencjalista, lub Boża Iskra w Człowieku) – który szuka czegoś więcej niż papu. Jest piastunem sfery egzystencjalnej, przeczucia, że człowiek nie jest (tylko) ciałem, i ma potrzeby także inne (niż tylko cielesne). Indywidualista cierpi, ponieważ tkwi pomiędzy dwoma światami – wyższym duchowym i niższym, naturalnym. Świat naturalny już go nie interesuje, świat duchowy – dopiero zaczyna. Tkwiąc w bardo, astralnej przestrzeni dusz, pragnie czegoś więcej niż ten świat a jednocześnie za tym światem tęskni.
5. Jego spadkobierca, Myśliciel (możemy go też nazwać Wolnomyślicielem, a powszechnie znany jest też jako Obserwator) – wyraża wzniosłą, intelektualną cząstkę w nas, wiążącą się z tzw. „niezależnym myśleniem,” „tryumfem racjonalizmu”, etc. Wyraża istotę inteligencji człowieka, jako zdolności do reagowania w sposób unikalny, niemożliwy do powtórzenia przez maszynę. A jednak sprowadza tę inteligencję do świata skończoności, redukując ją do garstki popiołu, którą widzi. Uwielbiany na Zachodzie, szczególnie od czasów Oświecenia. „Człowiek – to brzmi dumnie!”
6. Z Myśliciela poniekąd naśmiewa się Czarnowidz (ładnie jest go nazwać też Czarnoksiężnikiem, Sarumanem, Krabatem, Mataczem, Wiedźminem lub Niesamowitym; powszechnie znany jest jako Strażnik, lub Adwokat Diabła). Czarnowidz, Kosmiczny Pesymista, jest pierwszym zwiastunem wyższych światów metafizycznych. Świat ludzki kończy się na Piątce. Wszystko w nim jest poznawalne tj. daje się wytłumaczyć przez rozum. Choć brzmi to bardzo raźno, podejrzewamy istnienie czegoś więcej. Co, jeśli to co nazywamy „racjonalnym myśleniem” jest nędzą, pozostającą nam, gdy zwątpimy w naszą magiczną, twórczą moc? Rzuciliśmy klątwę sami na siebie – a efektem tej klątwy – świat, który widzimy. Miernota, pełna ograniczeń i ciasnych reguł, jakim hołduje homo sapiens.
7. Ostatecznym dowodem na istnienie magii jest Magik (inaczej dobrze prezentuje się jako Czarodziej, Gandalf, Biały Mag, Biały Jeleń, Dziewica z Jednorożcem, Elf czy Guru New Age). Magik mówi, że marzenia spełniają się samą tylko mocą myśli. Intelekt buduje Nowy System Świadomych Przekonań, myśląc pozytywnie, i przyciągając to, czego chce, a nie to, czego nie chce. Przyciąganie to ma charakter magiczny, odwołując się do metafizycznej, nadświadomej cząstki w nas. Stary System – czyli szóstkowa klątwa – pozostaje jednak wciąż w mocy, współistniejąc z Nowym. I prędzej czy później się odezwie.
8. Stary system trzeba zniszczyć, zanim zbuduje się nowy. Patriarcha (można by go zawezwać także imieniem Wojownika, Szefa lub Konkwistadora; chodzi o przedstawiciela patriarchalnej kultury, opartej na typowo męskich wartościach, która podbija, niszczy i narzuca swoje) – bezlitośnie usuwa elementy Starego Systemu, i zastępuje je elementami Nowego. Przebudowuje tkankę naszych przekonań. Opiera się na Woli, to znaczy na fragmentach Starego Systemu, które uznaje za swoje motto. A zatem, niestety nie jest w stanie pozbyć się do końca Starego Systemu – ponieważ aby działać, musi się na nim oprzeć.
9. Ostatecznie dociera do nas głos sprzeciwiający się niszczeniu. To Matriarchini (można by ją też nazwać Nie-Sprzeciwiającą się, Podtrzymującą, Pośredniczką, lub Pocieszycielką; pospolicie zwana Pokój Czyniącą lub Mediatorką). Jaki sens niszczyć, jeśli i tak na tym stoimy? Zamiast sprzeciwiać się systemom – Matriarchini wycofuje się do przestrzeni pomiędzy nimi, w której może po prostu istnieć, nie ulegając żadnym systemowym naciskom. Ten neutralny stan po prostu bycia jest tym co pozostaje jeśli zabrać kulturowe i psychologiczne przekonania. Jak widzi świat Anglik, a jak Polak? Jak Indianin? Jak widzimy świat Ty, czy ja? Trudno powiedzieć, który z tych punktów widzenia jest słuszny. Można natomiast po prostu być, niezależnie od tego, który akurat się przejawia. I pozwolić sobie korzystać wygodnie z wszystkich dobrodziejstw rozmaitych światopoglądów, jednocześnie pomijając negatywy.
Zagadnienie znane wśród, szeroko rozumianej rzeszy New Age („rozwojówka”, „duchowcy” etc), ważne przynajmniej od czasów gdy nagłośnili je strukturaliści.
0. Hipotetyczny punkt 0 – jest nadzieją na coś więcej niż impas. O ile Matriarchini tkwiła w niemożliwości, w poczuciu, że „nic się nie da zrobić, można tylko oddychać”, o tyle sam ten fakt wytwarza nadzieję na coś więcej. Jeśli jakieś przekroczenie jest w ogóle możliwe, zajmuje się nim Budda – ten, który posiada poznanie spoza wszelkiego systemu. Nie jest on częścią Enneagramu (który, z greki, oznacza dziewięć punktów), ponieważ Enneagram odnosi się do systemu, do osobowości. Tu zaś mamy do czynienia z czymś trans-osobowym, czymś co istnieje niezależnie od systemu przekonań Ja. A zatem punkt Dziesiąty (Zerowy). Zajmujemy się tu czymś co kwestionuje a priori całą w ogóle percepcję. Nic nie jest tym, za co się podaje! A czym? Właśnie niewysłowioną pustką, milczeniem.
Postulat taki (uwaga! nie jest to to samo co Jedynka-Materia!), zwany Gnozą lub Dharmakają – występuje w wielu systemach. Będziemy o nim szczegółowo jeszcze mówić.
Teraz rozbudujemy te metafizyczne aspekty typów, tak, aby nasza „podróż z krzesła ku Prawdzie” stała się jeszcze bardziej widoczna. Przejrzymy znowu wszystkie typy po kolei, tym razem jednak nadając każdemu zupełnie nowe imię. Dzięki temu ujrzymy je ponownie, ale w rozszerzonym kontekście, wzbogaconym o dodatkowe, ukryte wymiary.
Enneagram – punkt pierwszy – Rzeczywistość dosłowna
Ciało fizyczne i materia fizyczna.
Mamy tu opis czegoś, co niezmienne i co, aby percepcja miała sens, musi (chyba) leżeć u jej podstaw. Co ostatecznie widzimy? Cały Enneagram, jak zresztą wszelkie filozofowanie, zaczyna się od pytania o niezmienniki. Jaka niezmienna racja leży u podstaw dowolnego wywodu? Mamy tu energię Czegoś, jakiejś wymiernej, konkretnej Rzeczy. Jak wiemy z fizyki, każda Rzecz, w istocie swej, składa się z próżni, jest to więc nie tyle Rzecz, co Rzecz Rzekoma. Nic, jawiące się jako Coś pozostaje najbardziej bezpośrednim „dowodem” na to, że to co widzimy i czego dotykamy – jest.
A zatem – zgodnie z zapatrywaniem enneagramowej Jedynki – jest to co widać. I kropka. Takie dziarskie założenie, jak łatwo zauważyć, jest trochę agresywne. Oznacza pewnego rodzaju siermiężność, prymitywizm. Nie tłumaczymy, nie uzasadniamy – po prostu – na zdrowy chłopski rozum, wiemy, że to tam jest. Bez dyskusji. Jak mężczyzna mężczyźnie. Konkret.
Posłuchajmy Miłosza (Jedynki), w wierszu „Nadzieja”
„Nadzieja bywa, jeżeli ktoś wierzy, że ziemia nie jest snem, lecz żywym ciałem, I że wzrok, dotyk ani słuch nie kłamie. A wszystkie rzeczy, które tutaj znałem, Są niby ogród, kiedy stoisz w bramie.
Wejść tam nie można. Ale jest na pewno (wytłuszczenie moje, KW)Gdybyśmy lepiej i mądrzej patrzyli, Jeszcze kwiat nowy i gwiazdę niejedną W ogrodzie świata byśmy zobaczyli. (…)
Enneagram – punkt drugi – Dostarczyciel
Ciało energetyczne (elektromagnetyczne, eteryczne, praniczne)
Chodzi o to, w jaki sposób te obiektywne rzeczy przenikają do naszej świadomości. Co je przenosi do oka i dalej – do mózgu, i dalej – do umysłu, i dalej – do Ja? Istnieje jakiegoś rodzaju medium, mówimy o tym jako o energii; mówimy, że wszystko składa się z energii. Impulsy fal rozchodzące się w powietrzu, elektryczność w neuronach czy chi w naturze – wszystko to jest nośnikiem, transportującym informację o formie. Tak naprawdę dowolna wyższa strukturalna część Enneagramu składa się z tych dwóch pierwszych jego idei – z formy obiektywnej (Jedynka) oraz niosącej ją energii (Dwójka).
Możemy sobie wyobrazić, że cały niedopowiedziany Wszechświat wisi sobie jako tętniące pola pomiędzy Rzeczą a Okiem. W Dwójce, Macierzy Wszechświata, rzeczy same w sobie nie liczą się, ważne jest raczej zadziwienie ową ich relacją do nas – jak, gdzie, skąd ta rzecz przybywa i w jaki sposób za chwilę nas dotknie? Tak właśnie myśli Dwójka – typ osobowości zadziwiony bogactwem form, podtrzymujący te formy przez swój szacunek i podziw, a jednocześnie nie posiadający żadnej formy własnej – całkowicie ezforemny. Już za moment śpiew ptaka zostanie zrozumiany w umyśle, już za chwilę ptak zostanie nazwany, jakie to dziwne… Póki co trwa ta sekunda zawieszenia, kontaktu z ptakiem zanim ten się stał. I w tej sekundzie wszystko, dosłownie, wydaje się niesamowite, i każda rzecz jest jednakowo zagadkowa jak każda inna. Rodzi się Pierwsza Kobieta, Ewa. Choć fale, ostatecznie, powiedzą naszym zmysłom co jest dane, to jednak same w sobie – to znaczy zanim pojawi się umysł-czytnik – rzeczy pozostają niedopowiedzianą tajemnicą.
Enneagram – punkt trzeci – Czyńca
Ciało interpretujące rzeczy na sposób praktyczny, zgodny z matrycą niezbędną do przetrwania w naturze (niższy umysł, niższy mental, dusza zbiorowa, dusza zwierzęca).
Jest to początek umysłu, początek świadomości, zewnętrzna granica umysłu (świadomości). Jest to miejsce gdzie wibracje elektromagnetyczne przybierają kształt określonych znaków, rozpoznawanych przez zmysły i mózg. Tj „szklanka” posiada dla nas obiektywną i bezdyskusyjną wartość „szklanki”, ponieważ tak został wyćwiczony i uwarunkowany nasz mózg. Jednak Pigmej, który nigdy szklanki nie widział, nie będzie, na jej widok, odbierał tego samego zrozumienia co my. Można zatem powiedzieć, że nasz umysł składa się z pewnego rodzaju praktycznych definicji, wytworzonych przez umysł w sposób sztuczny, narzuconych niejako przez grupę. Gdy elektromagnetyzm niesie formę, ta forma zostaje najpierw zinterpretowana przez niższy umysł. Co widzę? Jak to wygląda? Jaki efekt można za pomocą tego osiągnąć? Są to wszystko pytania służące przetrwaniu fizycznej formy w fizycznym świecie. Tak „rozumuje” zwierzę – co oczywiście nie bynajmniej dyskredytuje tego rozumowania u ludzi. Wiadomo – jesteśmy także zwierzętami, nasze ciała posiadają mięśnie, organy płciowe, chodzimy do pracy i zarabiamy na chleb. Praktyczność jest zatem ważną częścią życia. Te fizyczne funkcje, których efektem jest widzialny i konsumowalny produkt, stanowią przedmiot starań umysłu praktycznego. Czyli tego, który dąży do wytworzenia wysokiej jakości, z punktu widzenia przyjętego w grupie (w stadzie) standardu.
Problem w tym, i tutaj ta „zwierzęca” filozofia jest słaba – że standardy z definicji są zawsze „przyjęte”. A to znaczy, że mogą się zmienić. Ufanie standardom, dlatego, że są przyjęte w danej zbiorowości, ma więc ograniczoną wartość. To prowadzi nas do następnego kroku, jakim jest indywidualizm.
Enneagram – punkt czwarty – Indywidualista
Ciało zabarwiające rzeczy na sposób osobisty, nadający im walor egzystencjalny, czyli poszarpany, niespodziewany i wewnętrznie sprzeczny (astral).
Indywidualizm ludzki wprowadza wyższy punkt, z którego regulowane są standardy. Już nie dlatego, że „tak się to robi”, ale dlatego, że „ja mam ochotę”. To jednak prowadzi do całkiem poważnych konsekwencji. Zahaczamy o element uczuć, motywacji wyższych, niekoniecznie w fizycznym rozumieniu praktycznych. Człowiek egzystencjalny ma prawo do szerszej gamy wyborów niż człowiek praktyczny. Ma na przykład niezbywalne prawo palnąć sobie w łeb. I czy to jest tylko i wyłącznie oznaka złego funkcjonowania? Nie jesteśmy pewni. Być może jest coś więcej. Być może, oprócz wartości praktycznych, prostych i jasnych, istnieje w nas jakieś wyższe prawo, które wszystko komplikuje. Prawo to wydaje się brzmieć – „rób człowieku to, co chcesz, i bądź kim jesteś, nawet jeśli to niepraktyczne”. To oczywiście nie jest na rękę ewolucji i naszej biologicznej maszynie….
Czwórka, jak mówiliśmy, wyraża egzystencjalną tęsknotę związaną z kondycją ludzką. Chciałbym i boję się. Wierzę w siebie i chcę siebie zniszczyć. Kocham i nienawidzę. Ten kłębek sprzeczności jakim jest, opisywana w powieściach, natura człowieka pozostaje czymś niewyjaśnionym z punktu widzenia biologii (Trójka). Żadne zwierze się tak nie zachowuje. A jednak czujemy, że eliminacja tych zachowań nie jest wyjściem. Odarłaby nas ona z czegoś wysoce osobistego, ludzkiego. Sprawiłaby, że stalibyśmy się doskonałą maszyną.
W Czwórce człowiek zaczyna rozumieć, że jego egzystencjalny wymiar jest czymś cennym. Że, tak naprawdę, człowiek nie zamieniły się ze zwierzętami, chociaż bywa, że ginie w moralnej nędzy, zwierzętom nie znanej. Ten stan człowieka, owo bardo, astralna kraina pomiędzy fizycznością a Duchem – jest czymś wysoce niedoskonałym. Stanowimy istoty poszarpane, z duszą nieokiełznaną i zdolną do czynów haniebnych. Artyści, tacy jak Kieślowski, wskazują nam na ten aspekt rzeczywistości. Nie sposób przewidzieć co w kim siedzi, a tym bardziej temu przeciwdziałać. Człowiek jest skazany na wieczną irracjonalną szarpaninę.
Enneagram – punkt piąty – Wolnomyśliciel
Ciało myślące na sposób inteligentny, redukcjonistyczny (wyższy mental)Rozum, umysł cywilizowany, umysł „światły”, inteligencja
Powstaje pozornie ostateczny punkt w relacji „ja-krzesło” – obiektywny, świadomy Obserwator. Znajduje się on w ciele, w mózgu. Jest koncepcją, że nasze Ja jest naszym mózgiem, który za pomocą biologicznego mechanizmu rozumie i odzwierciedla zewnętrzną prawdę.
Umysł cywilizowany tym różni się od umysłu praktycznego (Trójki), że jest zdolny do pracy na materiale zupełnie nowym, niestandardowym. Posiada inteligencję która traktuje każdą sytuację jako unikalną i jedyną w swoim rodzaju. Natychmiast jednak tę unikalną sytuację sprowadza do skończonego zbioru elementów. Mówimy, że ją redukuje (upraszcza), lub rozkłada na czynniki proste. William of Ockham, autor słynnej „brzytwy” (mówiącej, że nie należy mnożyć bytów bez potrzeby) musiał być Piątką.
Piątka korzysta z czwórkowej idei unikalności, budując na jej podstawie koncepcję inteligencji. Według niej każdy, nawet najbardziej unikalny kształt można rozebrać na czynniki proste, i w ten sposób dowiedzieć się – o co w nim chodzi.
Wolnomyśliciel jest esencją człowieka współczesnego, centralnym elementem naszego ludzkiego światopoglądu. W środku znajduje się mózg, który wychodzi przez oczy i widzi. Świat z zewnątrz wchodzi i jest rozpoznawany w mózgu. Odruchowo, przynajmniej dopóki nie zaczną nas pochłaniać kwestie metafizyczne, myślimy, że to już jest wszystko. Dla twardogłowego racjonalisty wszelkie dodatkowe dociekania są ułudą, rodzajem mirażu jaki umysł wmawia sam sobie, aby się poczuć lepiej. Racjonalizm więzi nas w przekonaniu, że jest tylko to, co widzi oko.
Wydobycie się z tego przekonania można tylko przeprowadzić na własną rękę, i także, na własną odpowiedzialność. Nic, żaden „dowód” prócz naszego własnego rozeznania, nas w tym ani nie wesprze ani też nie przekona, że się mylimy.
Nie jest to też rzecz błaha. Na rzeczywiste wydobycie się z układu Jeden-Pięć często poświęcamy całe życie.
c.d.n.
Krzysztof Wirpsza