Tego się raczej nikt nie spodziewał. Amerykańska armia oznajmiła, że od tej pory dane pochodzące z jej satelitów i obserwatorów dotyczące obserwacji trajektorii ciał niebieskich takich jak komety i asteroidy (i cokolwiek innego) będą tajne i nie będą jak do tej pory udostępniane, nie tylko w domenie publicznej ale także nie będą udostępniane społeczności naukowej, która do tej pory bardzo korzystała na materiałach dostarczanych przez nowoczesny sprzęt armii USA.
Zatkało kogoś? Mnie trochę tak. Przecież taka decyzja to woda na młyn wszelkich teorii spiskowych. Teraz to dopiero się zaczną domysły i snucie teorii dlaczego tak jest. Wiedzą o tym na pewno i ludzie stojący za tą decyzją, zatem jaka poważna kwestia skłoniła ich do takiego kroku, który w oczywisty sposób dodatkowo podkopie zaufanie społeczne i z pewnością przyczyni się do pogłębienia obaw i domysłów?
Społeczność naukowa jest bardzo poruszona i zaniepokojona tą decyzją. Naukowcy zwracają uwagę na fakt, iż brak przepływu tak ważnych informacji może nie tylko źle wpłynąć na postęp w badaniach naukowych ale przede wszystkim jest dziwny w obliczu faktu istnienia zagrożenia ze strony obiektów takich jak asteroidy i jak argumentują naukowcy jest potrzebna szeroko zakrojona współpraca aby skutecznie wykrywać i opracować metody zapobiegania zagrożeniu. Tymczasem armia postanowiła utajnić te dane?
Osobiście rzadko wierzę w jakieś konspiracyjne teorie i mam świadomość jak często nas ludzi ponosi wyobraźnia. Jednak w tym wypadku nasuwa się trzy literowy skrót ze znakiem zapytania: „WTF?!”