Wizualizacja – narzędzie pozytywnej kreacji i samouzdrawiania.

WizualizacjaNasze zmysły mają niesamowitą moc – moc przekazywania treści do podświadomości. To za pomocą zmysłów postrzegamy rzeczywistość. Patrzymy, słyszymy, czujemy itd. Cały ten proces odbywa się zazwyczaj nieświadomie, tj. patrząc nie zastanawiamy się nad wykonywaną przez nas czynnością patrzenia, słuchając po prostu przysłuchujemy się dźwiękom, nie analizując istoty owej czynności. Można powiedzieć, że tak zostaliśmy zaprogramowani. Wszystko dzieje się automatycznie. Automatycznie treści ze świata zapisywane są w nas, by tam pozostać i mieć wpływ na nasze postrzeganie, na nasze życie.

Wizualizacja a doświadczenie

Suma naszych doświadczeń zmysłowych determinuje nasz indywidualnie postrzegany obraz świata. Jedni widzą w czarnych barwach, inni w kolorowych. To taka troszkę generalizacja, ale to tylko przykład. Im więcej pozytywnych doświadczeń w naszym życiu, im więcej kolorów, pięknych widoków, zapachów, dźwięków, tym nasze postrzeganie świata będzie radośniejsze. Oczywiście można by popaść w tym miejscu w załamanie mając np. „zły start” w postaci bezbarwnej, szarej rzeczywistości, zapamiętanych odgłosów kłótni, bądź natrętnego zapachu przypalonej zupy (takie wrażenia niestety najbardziej zapadają w pamięć, zwłaszcza jeśli doświadczyliśmy ich we wczesnym dzieciństwie). Ale nie załamujmy się, bo wszystko da się zmienić. Naprawdę. Wystarczy świadomość takiej możliwości i wytrwała chęć zmiany. No i oczywiście działanie, bo sama chęć jak wiadomo nie wystarczy.

Co możemy zrobić, by zmienić dominujący obraz w naszej podświadomości? By wyprzeć te szkodliwe elementy zatruwające nam teraźniejszość?

Ostatnio pisałam o afirmacjach – to oczywiście jeden ze sposobów, bardzo skuteczny. Ale dzisiaj omówię drugą, praktykowaną przeze mnie metodę, a mianowicie wizualizacje.

Wizualizacja to po prostu wyobrażanie sobie czegoś w taki sposób, by przyniosło pożądany przez nas efekt.

W zależności od potrzeby możemy wyobrażać sobie siebie w jakiejś wymarzonej roli, pełnię zdrowia, jakieś wytęsknione miejsce lub osobę albo cokolwiek innego. Naszym zadaniem jest zobaczyć okiem wyobraźni jak najplastyczniej, jak najwyraźniej pożądany obiekt, tak, aby wydawał się rzeczywistym, aby nasza podświadomość w niego uwierzyła.

Wizualizacja to nie tylko obraz

Poza obrazem możemy wyobrażać sobie także inne aspekty, na przykład zapach, smak lub dźwięk, w zależności od tego co sobie wyobrażamy. Idealna wizualizacja to taka, gdzie obraz wyobrażony nie różni się lub niewiele różni się od rzeczywistego. Wówczas podświadomość odbiera go jak rzeczywisty. A gdy tak go odbierze, zapisuje się on w niej jako nasze autentyczne doświadczenie. Im więcej takich upragnionych przez nas doświadczeń, tym większe poczucie szczęścia i bardziej optymistyczne spojrzenie na świat.

Świat widziany okiem szczęśliwego człowieka, jest światem pięknym, pełnym życia, kolorów, dźwięków, cudów, które nas otaczają. Otaczają każdego, nie tylko optymistę, ale tylko ktoś, kto patrzy z otwartością, kto patrzy by widzieć, a nie by negować, jest w stanie to dostrzec. I tak samo-nastawienie, z pełnego zwątpienia w sens czegokolwiek, z negującego piękno, z doszukującego się we wszystkim ciemności, brudu i strachu, również można zmienić, jeśli się chce, na nastawienie pełne wiary, miłości i otwartości na światło. Za pomocą wizualizacji. Wystarczy chcieć, podjąć decyzję przemiany i wytrwale wizualizować to, co pragniemy ujrzeć w swoim życiu, czy będzie to zdrowie, miłość, czy przyjazne otoczenie oraz jak najbardziej również własne pozytywne nastawienie.

Oczywiście w przypadku nastawienia, nie chodzi o to, by wyobrażać sobie siebie z uśmiechem od ucha do ucha, choć to z pewnością też przyniosłoby w jakimś stopniu pozytywny efekt, ale raczej wyobrażanie sobie świata, jako pięknego miejsca, pełnego radości i miłości. Wówczas nasza podświadomość uwierzy, że tak naprawdę jest i zastąpi dotychczasowy obraz nowym. Nie będzie to zmiana natychmiastowa, w żadnym razie. Raczej wskazana jest wytrwałość i względna regularność. Im częściej będziemy wizualizować, tym szybciej nastąpi zmiana. Im regularniej, tym będzie stabilniejsza.

Najlepiej wyrobić sobie po prostu nawyk wizualizowania przed snem. Tak jak to pisałam w przypadku afirmacji, również wizualizacje najłatwiej kodują się tuż przed zaśnięciem. Jeśli zapadniemy w sen ze stworzonym przez nas obrazem w wyobraźni, utrwali się on i pozostanie tam na dłużej. Całkiem możliwe, że powróci we śnie.

Zresztą obrazy ze snu mają podobny wpływ. Są w końcu również obrazami, stworzonymi co prawda nie przez nas świadomie, a właśnie przez podświadomość, ale również utrwalają się jako, że ich doświadczamy. A obraz ze snu jest przecież odbiciem treści zakodowanych wewnątrz nas. Pokazuje nam co jest problemem, a co daje radość. Dlatego też jeśli zaśniemy z obrazem wyobrażonym i do tego przyśni się nam coś zbliżonego lub nawet to samo, to będzie oznaczało, że program w umyśle został zmieniony, przynajmniej w jakimś stopniu. Bo oczywiście jednorazowy piękny sen nie świadczy jeszcze o tym, że staliśmy się pełnymi radości i miłości świetlistymi istotami. Ale każdy mały kroczek liczy się, bo treść podświadomości składa się z ogromu takich właśnie małych kroczków, które stawiamy odkąd pojawiliśmy się na tym świecie. Im więcej tych negatywnych, tym więcej mamy do zrobienia, ale wszystko da się zmienić. Rzecz w tym, by przeważyło światło nad ciemnością.

Gdy położymy się do łóżka, rozluźnijmy się i zacznijmy spokojnie bez pośpiechu czy jakiejkolwiek presji wyobrażać sobie to, co chcemy by było przedmiotem naszej wizualizacji, a dokładniej czego chcemy doświadczyć w życiu.

Wizualizacja a uzdrawianie

Dla przykładu opowiem o tym, jak za pomocą wizualizacji poprawiłam swoje zdrowie. Osobiście nie specjalnie ufam lekarzom, dlatego też, gdy coś mi dolega, staram się poradzić sobie sama. Wymyśliłam sobie taką własną metodę. Wyobrażałam sobie kulę energii w brzuchu promieniującą na cały organizm. Miałam trzy takie kule, na różnego typu dolegliwości. Niebieska – rozluźniająca, na wszelkiego rodzaju przypadłości na tle napięciowym. A więc ból brzucha, głowy, kręgosłupa, czegokolwiek – jednak taki ból, którego przyczyną było napięcie. Oczywiście można się zastanowić, skąd mam wiedzieć jaka jest przyczyna mojego bólu, skoro nie pójdę do lekarza? Nie wiem skąd. Intuicyjnie. Myślę, że da się to wyczuć. Niebieska kula z centrum w okolicy pępka rozlewająca się na wszystkie organy. Gdy udało mi się poczuć tą metodę, wyobrazić sobie ten proces tak dokładnie, że cała stałam się niebieską promieniującą kulą, a rozluźnienie, które niosła poczułam każdą komórką mojego ciała, ból ustępował. Dodatkowo, gdy stosowałam tą metodęprzed zaśnięciem (tak robiłam najczęściej), rano budziłam się w poczuciu niesamowitej błogości i rozluźnienia.

Druga kula jaką sobie stworzyłam, była żółta, a dokładniej złota, bardzo promienna i gorąca. Jej zadaniem było spalanie wszystkiego, co niepotrzebne, wszelkiego nadmiaru. Co może być w organizmie nadmiarem, jakie choroby powodują nadmiar? Nadmiarem będą wszelkie narośle, guzy, wirusy, pasożyty, toksyny itp. Czyli coś co w organizmie jest niepotrzebne, a pojawiło się w wyniku jakiejś nieprawidłowości. To wszystko można spalić gorącym światłem takiej właśnie złotej kuli. I tak samo umiejscawiałam ją w brzuchu i wyobrażałam sobie jak jej gorące światło rozchodzi się po całym organizmie, niszcząc po drodze powyższe, niepotrzebne elementy.

I trzecia, ostatnia kula, miała kolor zielony, a jej zadaniem było leczenie, kojenie, zabliźnianie ran, czyli wszelkich ubytków takich jak nadżerki, wrzody, rany, złamania itd. Zielona kula z centrum na pępku, rozprzestrzeniająca się po całym organizmie, przynosząc ukojenie. Zazwyczaj stosowałam wszystkie trzy jedna po drugiej, w takiej kolejności, w jakiej wymieniłam.

Dlaczego taka kolejność? Bo na wyczucie stwierdziłam, że jeśli mamy jakąś dolegliwość, to mogą wystąpić w niej trzy rodzaje problemów: napięcie, nadmiar i ubytek. I tak, na początku należy się rozluźnić, aby łatwiej było usunąć nadmiar, a później wygoić pozostałą po nim ranę. To tak w skrócie. Po kilku miesiącach od rozpoczęcia „kuracji” ustąpiły bóle brzucha, jakie miałam na tle nerwowym, a być może również inne dolegliwości, o których nie wiedziałam. Po prostu zawierzyłam metodzie, nie wdając się w szczegóły i pomogło. Oczywiście nie da się powiedzieć w stu procentach, na ile zaszły rzeczywiste zmiany w organizmie, a na ile było to czyste rozluźnienie, ale fakt jest faktem, ból ustąpił. Osobiście uważam, że możliwym jest poradzenie sobie w ten sposób z większością dolegliwości, a skuteczność zależy tylko od naszej zdolności wyobrażenia sobie tego procesu zdrowienia, naszej determinacji, wytrwałości i oczywiście przede wszystkim naszej wiary w skuteczność metody, jak to ma miejsce we wszystkim.

To tylko przykład skutecznej wizualizacji, ale forma wyobrażana może być dowolna. Najlepiej znaleźć coś, co przemawia do nas najbardziej. Dla każdego może to być co innego, bo każdemu inaczej kojarzy się dana rzecz. Dla kogoś skutecznym może się okazać wyobrażanie sobie węzła, który rozplątujemy, niteczka po niteczce. Z każdą chwilą ból staje się coraz słabszy, w miarę jak węzeł jest rozsupływany. Takie skojarzenie spowoduje, że rzeczywiście będziemy coraz bardziej rozluźnieni, a ból coraz słabszy.

W przypadku innych, nie związanych ze zdrowiem celów, których osiągnięcie pragniemy przybliżyć , będziemy sobie wyobrażać inne formy, adekwatne do tematu. Jednak jak pokazał powyższy przykład, nie koniecznie dokładnie to, o czym marzymy, a coś co sobie z tym skojarzymy, coś co wpłynie na stan umysłu tak, że uwierzymy w zbliżające się lub najlepiej osiągnięte już spełnienie.

Maya Selim

Dodaj komentarz