Zwykło się uznawać, że czarna magia to działania mające na celu szkodzenie innym. Już sam termin wzbudza poruszenie, sensację i drżenie, jako temat tabu, zakazany i nacechowany negatywnie. My postanowiliśmy nie przestrzegać przed takimi praktykami, a… przyjrzeć się im uważniej.
Zacznijmy od tego, że nie ma białej, czarnej, czerwonej czy innej kolorystycznie magii! Magia to kierowanie energią w różnych celach. Jedynie cele mogą być różne i sposób wykorzystania energii. Przyjmuje się więc, że jeśli ktoś ma niechlubne cele i manipuluje energią bez wiedzy i zgody osób trzecich, jest to czarna magia.
Jednak często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że my sami codziennie praktykujemy czarną magię, ponieważ wysyłamy do bliźnich pełne niechęci, nienawiści, goryczy czy zazdrości myślokształty. W dodatku na naszej planecie – KAŻDEGO DNIA – w imię „higieny” rasowej czy religijnej morduje się miliony ludzi, z powodu płytkiego konsumpcjonizmu zabija się niewinne zwierzęta i niszczy Ziemię. Tych działań nie nazywa się głośno „prawem do nienawiści i niszczenia wrogów”, ale tym faktycznie one są. Formuła ta pokrywa się z definicją działań czarno magicznych.
Uściślając jednak, czarna magia to nie tylko, w uproszczony sposób rozumiana, sztuka szkodzenia innym ludziom, ale często praca psychoterapeutyczna, samoanaliza siebie i swoich postaw; analiza, która niejednokrotnie pozwala na zrozumienie, dlaczego nienawidzę tej osoby/osób, dlaczego chcę jej/im zaszkodzić, czy mam takie prawo, co z tego wyniknie dla mnie/dla innych?
To przenoszenie własnego światopoglądu, odbioru rzeczywistości i pragnień (zemsty, chęci manipulacji, obrony) w sferę energetyczną może być wspaniałą terapią, ponieważ rytuał zaszkodzenia danej osobie wymaga trudu i czasu (a w tym okresie wszystko może się wydarzyć, możemy także zmienić zdanie, nastawienie itp., a morderstwo lub fizyczna krzywda są natychmiastowe i nieodwracalne), co pozwala nam na zrozumienie, zweryfikowanie lub ostudzenie uczuć, emocji i zmianę swojego nastawienia lub, wprost przeciwnie, ugruntowanie w swoim przekonaniu i działaniach.
Bardzo często działania w czarnej magii przynoszą także zupełnie inne, zaskakujące, czasami wręcz niespodziewanie pozytywne rozwiązania. Dlaczego? Bo otwarte przyznanie się do nienawiści i świadome działania mające na celu zaszkodzenie konkretnej osobie pełnią świetną funkcję terapeutyczną i mogą po prostu uwalniać nas od wewnętrznej nienawiści. Uczucie krzywdy, niechęci, nienawiści czy żądza zemsty są wraz rytuałem silnie „wyrzucane” z naszego wnętrza w eter, a tym samym uwalniane przez nas i oczyszczane. Nie dziwmy się zatem, że – pomimo odprawiania rytuału nienawiści krzywdy – w ostatecznym rozrachunku otrzymujemy nie wypadki i śmierć, ale pokojowe rozwiązanie lub psychiczne uwolnienie.
Kolejną przyczyną nieudanego rytuału czarnej magii może być działanie naszej podświadomości. Pomimo głośnego i otwartego deklarowania nienawiści do kogoś tak naprawdę możemy być nie do końca przekonani, że szkodzenie innym jest właściwe – może bojkotować nas własna podświadomość, strasząc grzechem, ogniem piekielnym, potępieniem, ciężką karmą itd. Strach i poczucie winy to podstawowi dywersanci, którzy bardzo skutecznie niwelują działania magicznego krzywdzenia innych. I nawet jeżeli działamy wściekli, z furią i impetem, przekonani o swojej racji, to często po ukończonych rytuałach, po jakimś czasie mogą się pojawić wątpliwości, poczucie winy, strach, i to właśnie powoduje uderzenie w nas powracającej energii. Sami ewokujemy nieszczęśliwe zdarzenia, kary i rzekome powroty energii, bo skurczona i wystraszona podświadomość, zanurzona we wszczepionych nam przekonaniach o karze za grzechy, złe myśli i działania, sama wymierza sobie karę. Oto nasze prawo trójpowrotu.
Poza tym większość osób parających się tak zwaną magią to dyletanci bez mocy, świadomości działań energetycznych i z powierzchowną wiedzą, a tacy ludzie nie są w stanie wyrządzić krzywdy żadnymi rytuałami czarno magicznymi.
Faktyczne praktykowanie magii to sztuka rozwoju na każdej możliwej płaszczyźnie – etycznej i moralnej także – która na tyle rozwija świadomość siebie, świata, zdarzeń i Wszechświata, że niepotrzebne są jakiekolwiek działania fizyczne – wystarczy skoncentrowana myśl. To jest jednak dane nielicznym i osoby te, posiadając taki, a nie inny potencjał, wgląd i samoświadomość, raczej nie parają się rytuałami odbijania czyjeś żony, kłuciem lalek czy „wsadzaniem” pecha do magicznych butelek. Niemniej jednak, zanim osiągniemy taki poziom samoświadomości i rozwoju, drogi prowadzące do niego są różne, a magia świec (w tym czarna) może być jedną z nich.
Jeśli chcecie poznać rytuały i techniki praktykowania czarnej magii, polecam książkę „Tajniki magii świec” (wyd. Illuminatio 2014) autorstwa słynnej Bereniki Tern.
Ciekawie brzmiąca recenzja, szczególnie, że nie określa od początku, jaki powinniśmy mieć stosunek do zjawiska o jakim mowa. W takim podejściu wytrenowano ludzkość przed wiekami w kościołach, synagogach, meczetach, przez rządy i tzw. autorytety, idoli tworzonych na konkretne potrzeby itp. Świadomość jest zwykle użyteczna w każdej dziedzinie, jeśli podejdzie się do zgłębiania tematu, właśnie tak, jak autor tekstu. Swoją drogą, kojarzy mi się on ze wspaniałym filmem – Imaginarium Doktora Parnassussa – w którym bohater dotarł w przeszłości do klasztoru w górach, gdzie mnisi podtrzymywali świat opowieściami. Te opowieści to według mnie, nasze codzienne myśli, słowa, intencje, które albo rozjaśniają świat wokół, albo przeciwnie. Być może istnieją zakony, które świadome tego, modlą się i mantrują, by serce Ziemi, zasilać jasnymi energiami, równoważąc to, co generują ignoranci. Kolejny wiec raz, wracam do świadomości – Jeśli zdajesz sobie sprawę z tego, jak swoim życiem wpływasz na całość życia – możesz coś z tym zrobić. Miej świadomość! Kłaniam się!
Człowiek nie ma żadnego wpływu na ruchy energii kosmicznych, tym samym magia jakakolwiek jest potrzebą ludzką ale nie możliwością.