W poprzedniej części wprowadziłam Was w moje osobiste postrzeganie tematu ciemnej strony. Wyjaśniłam czym dla mnie jest rzeczywistość dualizmu, tak mocno związana z ciemnością, objaśniłam dwie znacząco różne perspektywy postrzegania ciemnej strony, a także opisałam czym jest kroczenie drogą równowagi. Tym razem kończąc swoje rozważania chciałabym wszystko podsumować oraz wyciągnąć pewne wnioski, które dla mnie osobiście wydają się kluczowe dla zrozumienia roli jaką pełni ciemność w naszym ludzkim doświadczeniu.
Jedna energia
Przejdźmy zatem do sedna. Jakie w związku z tym co opisałam w poprzedniej części artykułu nasuwają mi się osobiste wnioski? Uważam, że ciemna oraz jasna strona to jedna i ta sama energia tylko o różnych pozornych odcieniach, występująca jedynie w obrębie ograniczonego paradygmatu postrzegania umysłowego. Jeśli nadal będziemy widzieli jej ciemny aspekt w sposób oddzielony od nas samych na zewnątrz, będziemy generować to oddzielenie w naszych wnętrzach, a co za tym idzie zawsze będziemy wytwarzali sytuacje stwarzające możliwość konfrontacji z nią – na zewnątrz. Jeśli będziemy nadal stronili od zmierzenia się z naszą własną wewnętrzną ciemną stroną, która czy chcemy czy nie jest naszą nieodłączną częścią zawsze będziemy tworzyli sztuczne podziały stanowiące dla nas wyzwanie w postaci zrozumienia i pogodzenia się z faktem, że ciemność jest jedynie narzędziem do poznania samych siebie w otoczeniu ograniczonych schematów wytworzonych przez sztuczny matrix, którego bądź co bądź również jesteśmy kreatorami. Zdaję sobie sprawę, że w tym momencie nie zgodzą się ze mną osoby twierdzące jednoznacznie, że ciemna strona jest jedynie jakimś sztucznym i niepożądanym wytworem, który należy w sobie pokonać, zabić, zniszczyć, „zamieść pod dywan” – ostatecznie odrzucić aby mieć w końcu święty spokój oraz łatwe i przyjemne życie, jednak takie jest moje osobiste zdanie wynikające z moich własnych doświadczeń oraz obserwacji.
Wejrzenie w swoją ciemna stronę
Moim zdaniem obecna i coraz mocniej dająca się wszystkim we znaki transformacja duchowa stwarza nam doskonałą możliwość, a nawet pewnego rodzaju przymus wejrzenia w głąb siebie w tym także w swoją ciemną stronę oraz dokonania pełnego przeglądu naszych własnych doświadczeń (tych z których zdajemy sobie sprawę i tych które czujemy, że doświadczyliśmy) oraz związanych z tym przemyśleń, emocji oraz uczuć. Oczywiście zaznaczam, że moją intencją absolutnie nie jest namawianie nikogo do konfrontacji z ciemną stroną w taki sposób aby zaczął zagłębiać się w jej tajniki podążając za jej podszeptami raniąc i krzywdząc bez ograniczeń poznając wszystkie jej aspekty… Nie miało by to nic wspólnego z respektowaniem wyższych wartości jakie staramy się nieść jako ludzie zmierzający do nowej epoki. Wydaje mi się, ze „przebudzony” człowiek podobne scenariusze ma już niejako za sobą i nie potrzebuje podobnych „wrażeń”, inaczej nie zostałby „przebudzony”. Tak podpowiada mi logiczne myślenie – w przeciwnym razie byłoby to absolutnie bez sensu. Chodzi tu o całkiem inne, bardziej dojrzałe podejście niejako z perspektywy duszy.
Uważam, że naszym celem jest zrozumienie i wybaczenie, ale przede wszystkim samemu sobie ponieważ to nasze dusze same wykreowały sobie możliwość doznania wszystkich tych doświadczeń aby móc się rozwijać. Nawet jeśli ich doświadczenia (które prawdopodobnie były naszymi) były traumatyczne i przepełnione goryczą, grozą i bólem.Trzeba też zrozumieć, że z perspektywy ludzkiej prawdopodobnie nigdy do końca nie pozbędziemy się uczucia żalu, krzywdy oraz ogólnej niesprawiedliwości, ponieważ taką posiadamy naturę znajdując się w ludzkich ciałach, jednak jeśli będziemy coraz częściej oddawali się postrzeganiu przez naszą duszę te emocje z czasem zelżeją, a nas spotka wyzwalające uczucie akceptacji oraz zrozumienia tego co miało miejsce. Dobrze jest także rozważyć to, że każdy z nas w swoich wcieleniach prawdopodobnie pełnił również rolę tzw. „kata”/„oprawcy”. Znajdujemy się w świecie dualizmu, doznawania lekcji zarówno od ciemnej jak i jasnej strony więc musimy posiadać perspektywę zarówno ze strony tzw. „ofiary” jak i „kata”. Nie tylko byliśmy krzywdzeni ale również sami krzywdziliśmy. To znowu bardzo trudne do przyjęcia refleksje, ale warto je rozważyć nawet jeśli do końca tego nie rozumiemy ponieważ patrzymy jedynie z perspektywy ludzkiej i podobne scenariusze w tym momencie nie mieszczą się w naszych głowach.
Zrozumienie i integracja
Według mnie, jedynie pełne zrozumienie, zaakceptowanie i pokochanie ciemnej strony obecnej w każdym z nas daje możliwość ponownej integracji oraz dopełnienia wewnętrznego które poskutkuje tym, że ciemna strona nie będzie już potrzebowała spełniać wobec nas roli srogiego i bezpośredniego nauczyciela. Zostanie ona zintegrowana i przemieniona. Jeżeli dokonamy tego zrozumienia oraz integracji w sobie, ciemna strona przeobrazi się również na zewnątrz. Dodam jeszcze, że odrzucając od siebie bez uprzedniego zrozumienia, to czego się boimy nadajemy temu jeszcze większą moc. Dlaczego? To bardzo proste, ponieważ napełniamy to w tym momencie jeszcze większą energią strachu. Jeśli się czegoś boimy odrzucamy to, nie chcemy tego widzieć i przeżywać. Uciekamy zamiast stanąć z naszym strachem twarzą w twarz i zrozumieć jego podłoże. Istnieje ogromna i znacząca różnica pomiędzy odrzuceniem z powodu strachu, a odejściem od pewnych nie współgrających z nami energii czy sytuacji z powodu zrozumienia doświadczenia, które nie jest nam już potrzebne ponieważ lekcja została przez nas przyjęta oraz w pełni zrozumiana. Te dwie kwestie również należy rozdzielić oraz zrozumieć. Oczywiście istnieją również specyficzne sytuacje w których natychmiastowo musimy podjąć decyzje o ucieczce bądź kategorycznym odrzuceniu ale wiążą się z tym jedynie sytuacje dotyczące ochrony życia naszego lub naszych bliskich. One nie podlegają w tym momencie żadnej dyskusji, ponieważ oczywiste jest, że w podobnych przypadkach ucieczka opiera się na zdrowym i naturalnym instynkcie samozachowawczym.
Wdzięczność i podziękowanie
Jesteśmy winni naszej ciemnej stronie ogromną wdzięczność. Tylko to uczucie całkowicie wyzwala nas z roli bycia „ofiarą” i sprawia, ze nie potrzebujemy już następnych przykrych lekcji. Podam szybki oraz krotki przykład. Kobieta która doznaje przemocy psychicznej i fizycznej ze strony swojego partnera tolerując to przez długie lata nagle budzi się i uświadamia sobie, że to w czym tkwi umniejsza jej wartości jako człowieka i tym samym niszczy ją od środka. Dodatkowo stwierdza, że mąż nauczył ja swoim postępowaniem, że takie zachowanie jest niewłaściwe i niegodne wobec każdej istoty, wobec tego postanawia odejść od męża dziękując mu za tą ważną lekcję po czym na nowo odbudowuje swoja wartość jako człowieka i tym samym przyciąga do siebie zrównoważonego partnera z którym na nowo układa sobie życie. Nie musi już powielać tej samej lekcji ponieważ ją zrozumiała i jest to logiczne, że więcej jej nie przyciągnie. Jeśli natomiast chodzi o doświadczenia, które z pozoru wyglądają na bardziej bezsensowne, typu morderstwo, samobójstwo – uważam, że tego typu lekcje zdarzają się tylko po to aby ich doświadczyć (poczuć związane z nimi emocje) i prawdopodobnie nie powtarzają się często, chyba, że dusza wyraziła na to zgodę. Na tym poziomie typowo logiczne wyjaśnianie z perspektywy ludzkiej jest już o wiele trudniejsze dlatego w sposób całkowity pozostawiam to naszym duszom.
Poza tym warto zauważyć, że ciemna strona niesie ze sobą również wiele jasnych – pozytywnych aspektów za które powinniśmy być jej wdzięczni. Przykładowo gdyby nie ciemność nocnego nieba nie moglibyśmy podziwiać nocą rozgwieżdżonego nieba, które tak pięknie komponuje się z czernią na zasadzie kontrastu. Dzięki ciemności nocą wypoczywamy efektywniej i przyjemniej niż za dnia. Czasami ciemność sprawia, że możemy się ukryć, schować kiedy zachodzi taka potrzeba. Przypomnijmy sobie także ilu super bohaterów komiksów bądź filmów o ciemnym wyglądzie oraz charakterze okazywało się pełnymi szlachetnych intencji obrońcami ludzkiego życia? Czasami bywa tak, że światło przychodzi do nas w przebraniu ciemności i odwrotnie.
Reasumując, zdaję sobie sprawę, że dla wielu z Was będą to bardzo trudne do zaakceptowania refleksje, jednak takie wnioski nasunęły mi się ostatnio i z biegiem czasu są one we mnie coraz silniejsze. Uważam, że warto aby każdy z Was z osobna również rozważył temat ciemnej strony w samym sobie. Jak już wcześniej podkreślałam, ja osobiście staram się kroczyć drogą środka czyli drogą równowagi, wiąże się ona z akceptacją oraz wyższym zrozumieniem, szczególnie cierpienia na świecie. Od razu zaznaczam, że w tym momencie nie chce żeby moje słowa posłużyły jako pretekst do nadania mi intencji których nie posiadam, w rodzaju: „skoro akceptuję i patrzę ze zrozumieniem na lekcje swoje oraz innych istot (ludzi, zwierząt, przyrody) oznacza to, że wyraźnie „mam ich wszystkich gdzieś” i nie interesuje mnie co się z nimi stanie bo taką postawę jest mi wygodniej przyjąć.” – Na tego typu stwierdzenia odpowiadam od razu kategorycznie – nie.
Bycie „przebudzonym” a ciemna strona
Podążanie drogą równowagi i bycie osobą „przebudzoną” znającą i akceptującą swoją ciemną stronę w moim osobistym mniemaniu oznacza dążenie do respektowania wyższych wartości i wprowadzanie ich w życie. Cechuje je także niesienie pomocy oraz zrozumienia wszędzie tam gdzie czujemy ze możemy je nieść. Jednak będąc osobą „przebudzoną” musimy pamiętać również o tym aby szanować doświadczenia innych ludzi, którzy z poziomu serca są na absolutnej równi z każdym z nas i nie popadać w przesadę niwelowania (gdzie się tylko da) oznak działania ciemnej strony za każdym razem ingerując (szczególnie jeśli dana osoba tego nie chce) w doświadczenia innych osób, ponieważ często jest to nic innego jak wołanie do człowieka jego własnej ciemnej strony aby została w nim zauważona, zrozumiana oraz pokochana. Jest to szczególny test dla każdego z nas polegający na tym aby działać i pomagać w ten sposób aby jednocześnie nie szkodzić. W związku z tym jedne testy będą powiązane i będziemy rozwiązywać je wspólnymi siłami pomagając innym w różnoraki sposób w miarę naszych możliwości, a inne będą wymagały naszego odpuszczenia i pozwolenia na bezpośrednią i indywidualną naukę drugiej osobie. Które są którymi? To już sami musimy oszacować podążając za swoją intuicją czyli naszym wewnętrznym czuciem.
Podsumowując, dla mnie osobiście nie ma jednoznacznego podziału na „czarne” i „białe” w każdej sytuacji. W każdej bieli znajdziemy cały zestaw kolorów, w tym czerni, a każda czerń z racji swojej właściwości będzie pochłaniała wszelkie kolory. To świetnie obrazuje nam sytuacje w jakiej się znajdujemy. Fraktal we fraktalu. Wszystko zawiera się we wszystkim, a odrzucanie tej prawdy i ciągłe stwarzanie sztucznych podziałów i zewnętrznych wrogów bez bliższego przyjrzenia się im i chęci zrozumienia zawsze będzie skutkowało spotkaniem z surowym i bezpośrednim nauczycielem jakim jest nasza ciemna strona… Dlatego ja swojej własnej ciemnej stronie jestem bardzo wdzięczna za wszelkie przeszłe, teraźniejsze oraz przyszłe nauki i jakkolwiek niedorzecznie może to zabrzmieć dla niektórych – po prostu jej DZIĘKUJE.
Beata „Driada” Jeleniewicz
,, Dlatego ja swojej własnej ciemnej stronie jestem bardzo wdzięczna za wszelkie przeszłe, teraźniejsze oraz przyszłe nauki i jakkolwiek niedorzecznie może to zabrzmieć dla niektórych – po prostu jej DZIĘKUJE.,,
Ja Pani Beato też dziękuję
…niesamowicie ciekawy ,intrygujący ,wywracajacy do gory nogami moje dotychczasowe spojrzenie na Ciemna Stronę Mocy ; jest co analizować i z czego wyciągać wnioski 🙂
Dziękuje ,pozdrawiam , Wojowniczka Jasnej Strony Mocy 🙂
Droga Beato, dziekuje za inspirujacy i dajacy mocno do myslenia tekst. Z jednej strony zgadzam sie tym podejsciem, nawet musze przyznac ze kiedy w pierwszej czesci pisalas o patrzeniu na rzeczywistosc bardziej z perspektywy Duszy niz czlowieka i ziemskosci ogromnie sie ucieszylam, ze nie jestem w tym odosobniona ;), bo od jakiegos czasu mam podobnie.
Jednakze czytajac to co napisalas, nie moglam powstrzymac mysli ktore mnie naszly ze ta ,,ciemna strona” w nas i rzeczywistosci w ktorej doswiadczamy poszla w jakiejs czesci w swoim wynaturzonym okrocienstwie zbyt daleko. O ile zgadzam sie ze jestem w stanie jej czesc ktora jest powiedzmy „przetrawialna” zaakceptowac , podziekowac i zintegrowac, to jest czesc jej ktorej nie sposob dla mnie stawic czola…mam na mysli, mordy, tortury, gwalty, bestialstwo tak daleko posuniete ze bral slow.( owszem nie doswiadczam tego na szczescie bezposrednio w moim ziemskim doswiadczeniu ale czasem gdzies widze czy czytam o tym)
Nie wiem czy sie tego boje czy to jest dla mnie po prostu nie do ogarniecia…jakkolwiek na chlodny umysl moge sobie probowac to karmicznie wytlumaczyc. Coz nie jestem w stanie i nie chce tego zintegrowac i za to byc wdzieczna, stawic temu czolo, to zbyt wiele dla mojej wrazliwosci.
Napisalas ” Dodam jeszcze, że odrzucając od siebie bez uprzedniego zrozumienia, to czego się boimy nadajemy temu jeszcze większą moc. Dlaczego? To bardzo proste, ponieważ napełniamy to w tym momencie jeszcze większą energią strachu. Jeśli się czegoś boimy odrzucamy to, nie chcemy tego widzieć i przeżywać. Uciekamy zamiast stanąć z naszym strachem twarzą w twarz i zrozumieć jego podłoże ”
Jesli chodzi o lekkie, srednie i trudne sprawy w zyciu to owszem ! Jednakze nie wiem czy to sie ma do tego o czym pisze, gdyz to wynaturzone zlo jest zbyt wielkie( jak dla mnie), a wiemy ze ludzie ktorzy stawiaja czemus takiemu czola z czasem staja sie jakby „znieczuleni/nieczuli „na nie. W wypadku chirurga to moze miec sens ale ze zwyklego czlowieka moze stworzyc osobe co najmniej nie wrazliwa jesli nie psychopatyczna. Moze tez wywolac ogromna traume, choroby psychiczne itd. I teraz powracajac do patrzenia na rzeczywistosc przez pryzmat Duszy…tlumaczac sobie wszystko jako doswiadczenie …tak mi nagle przyszlo piszac to …czy nie wylaczamy takze ludzkiej wrazliwosci ? , bo widzac torturowane dziecko dusza ma zrozumienie polaczen karmicznych i juz nie wspolczujemy tak bardzo ?
Nie wiem czy nie zagmatwalam zbyt mocno…
Ale wracajac z tego co slyszalam na poziomie Zrodla i bardzo wysokich wibracji nie istnieje zlo. Zostalo powolane do istnienia tutaj w rzeczywistosci doswiadczalnej Ziemi/Matrixa i pewnie tez innych planet, gestosci. Swiat dualny pelni swoja role tak jak to napisalas. Jednakze ciagle mam wrazenie ze dualnosc ta dotyczaca „cienia”wymknela sie czesciowo spod kontroli i o ile jej duza czesc moze byc zintergrowna to mam watpliwosci co do tej czesci wynaturzoonej ktora wymyka sie logice, zrozumieniu i slowom.
Takie moich pare przmyslen na ten temat…
Pozdrawiam cieplo…Kamila